Tuż przed konkursem w Klingental – pierwszym w tym sezonie Pucharu Świata i pierwszym po powrocie do skoków Janne Ahonena, Fin opowiedział w wywiadzie dla gazety Die Welt, dlaczego zdecydował się ponownie spróbować, co sprawiło że zatęsknił za skokami i czym się różni ten powrót od poprzedniego.
Już w sobotę po raz pierwszy od 2011 roku Janne Ahonen wystartuje w zawodach Pucharu Świata. To już drugi powrót do skakania w wykonaniu legendy tej dyscypliny. Skoczek zapewnia, że decyzja o zaprzestaniu startów w 2011 roku była w tamtym momencie niezbędna. Ahonnen miał problemy z kolanami, do tego doszła konieczność wymiany nart, bo dawny dostawca zakończył produkcję. Te wszystkie trudności pozbawiły go motywacji. Poczuł ogromną ulgę, mogąc w końcu odciąć się od skoków. Kończąc karierę nie był u szczytu formy, jednak nie mógł już dalej skakać. Znalazł czas dla rodziny, zajął się wyścigami samochodowymi.
Za skokami zatęsknił oglądając w telewizji transmisję Turnieju Czterech Skoczni. Obserwując rywalizację, myślał: „To idealne warunki pogodowe dla mnie, to mógłby być bardzo udany konkurs.” Wtedy pojawiło się pytanie czy miałby jeszcze szansę odnosić sukcesy. Tęsknota narastała, aż w końcu zdecydował się spróbować. Na jego decyzję wpłynął także szeroko komentowany kryzys fińskich skoków – przede wszystkim brak zawodników na wysokim poziomie. Istniała nadzieja, że jego powrót mógłby coś zmienić. Jak się okazuje – miał rację, skoki w jego ojczyźnie powoli odbijają się od dna (Ahonen pojawiał się już na skoczniach podczas konkursów letnich). Jak podkreśla, sytuacja finansowa wciąż nie jest dobra, ale poprawia się, na pewno jest lepsza niż jeszcze rok temu, znalazło się kilku nowych sponsorów. Teraz brakuje tylko dobrych skoków, wybitnych zawodników.
Na skoczku ciąży teraz niewątpliwie ogromna presja związana z jednej strony z misją ratowania fińskich skoków, z drugiej z pokazaniem się z jak najlepszej strony po wznowieniu treningów. Ahonen przyznaje jednak, że napięcie pomaga mu w pracy. Zdaje sobie sprawę, że podjął ryzykowną decyzję, ale jest przekonany że słusznie wybrał. „Jestem zmotywowany, dużo pracowałem by osiągnąć założone cele. Wiadomym jest, że wielu zawodników chce się znaleźć na szczycie, a podium olimpijskie ma tylko trzy stopnie. Jednak wierzę w siebie i wiem, że idę dobrą drogą.” – mówi.
W porównaniu z 2009 rokiem, gdy wracał do skakania po raz pierwszy po dłuższej przerwie, Ahonen czuje się teraz lepiej, zainwestował w swoją formę więcej pracy, ma też lepszy sprzęt. Co ciekawe, testy wykazały, że jest w lepszej dyspozycji fizycznej (chociaż skończył już 36 lat).
Ahonen zaznaczył, że igrzyska olimpijskie są najważniejszym momentem rozpoczynającego się sezonu, ale nie są bezpośrednim powodem jego powrotu do skoków. Ważnym punktem w kalendarzu jest też Turniej Czterech Skoczni , w którym pięciokrotnie triumfował. „Chcę zdobyć medal, turniejowy i olimpijski” – to zdanie chyba najlepiej oddaje aspiracje Fina.
Już w sobotę będziemy mogli przekonać się jakie efekty przyniosła wielomiesięczna praca nad formą i czy rzeczywiście inni zawodnicy mogą czuć się zagrożeni.
Źródło: welt.de
