Sporym zaskoczeniem sobotniego konkursu drużynowego w Klingenthal była postawa Szwajcarów, którzy najpierw odważnie włączyli się do walki o awans do rundy finałowej, a później w finale rywalizowali z Austriakami o siódmą lokatę – i rywalizację tą wygrali. O swoich wrażeniach z inauguracji sezonu opowiedzieli Simon Ammann i Gregor Deschwanden.
- To po prostu niesamowite, kiedy w pierwszym skoku sezonu widzisz przed sobą tylko biały zeskok - powiedział Simon Ammann, który w pierwszej serii „drużynówki” przeskoczył wszystkie linie łącznie z odległością HS wynoszącą 140 metrów i wylądował na odległości 143,5 metra. Także w drugiej serii, skokiem na 136 metrów, czterokrotny mistrz olimpijski potwierdził, że już na początku sezonu znajduje się w wybornej formie. Ostatecznie Ammann uzyskał 5. indywidualny rezultat konkursu.
Drugim pewnym punktem w reprezentacji Helwetów był Gregor Deschwanden, który oddał skoki na odległość 127 i 132,5 metra. Tym samym choć częściowo zrehabilitował się po nieudanym występie w piątkowych kwalifikacjach. - Moje wyjście z progu nie jest jeszcze odpowiednie, czegoś brakuje też na dole zeskoku - narzeka 23-letni skoczek i wraca do braku awansu do niedzielnych zawodów - Wkroczyłem w ten sezon zmotywowany i dostałem obuchem po głowie.
Dodajmy, że solidnie zaprezentowali się także Killian Peier (126,0 / 127,0 m), a pucharowy debiutant Luca Egloff (125,0 / 118,0 m) wytrzymał presję zawodów rangi PŚ tylko w pierwszej serii.
Źródło: swiss-ski.ch