Sporą niespodzianką in minus we wczorajszym konkursie drużyn mieszanych była słaba postawa austriackiej drużyny, a szczególnie Michaela Hayboecka, który w tym sezonie był nawet liderem Pucharu Świata. – Nikt nie ma pretensji. Wygrywamy i przegrywamy jako zespół – zapewniła najbardziej doświadczona w ekipie, Daniela Iraschko-Stolz.
Najmocniejszym punktem austriackiego zespołu był w niedzielę Stefan Kraft (91,0 / 95,0 m), który indywidualnie uzyskał siódmą notę. – To był dla nas szok, że nasze skoki nie wystaczyły do medalu – przyznał brązowy medalista w konkursie indywidualnym.
Jego kolega z drużyny, Michael Hayboeck (83,0 / 87,5 m; 26. miejsce), który wspólnie z Kraftem stawał na podium Turnieju Czterech Skoczni okazał się w mikście najsłabszym ogniwem swojego zespołu. – To boli, że nie mogłem przyczynić się do dobrego wyniku. Pomogłoby mi teraz kilka luźnych skoków. Na normalnej skoczni drżały mi kolana, siadając na belce nie wiedziałem co z tego wyjdzie – powiedział zawodnik klubu z Hinzenbach.
Przed dwoma laty podczas czempionatu w Val di Fiemme, Austriacy w konkursie drużyn mieszanych zdobyli drugie miejsce. Członkinią srebrnej drużyny była wówczas Jacqueline Seifriedsberger, która wczoraj spisała się bardzo solidnie (96,5 / 90,0 m; 14. miejsce). – W Mistrzostwach Świata czwarte miejsce jest bardzo niewdzięczne, to oczywiste. Dziś jednak nie wystarczyło nam na więcej – przyznała 24-letnia sportsmenka.
Mocnym punktem drużyny Kuttina i Feldera była także brązowa medalistka ze skoczni normalnej, Daniela Iraschko-Stolz (95,5 / 92,5 m; 9. miejsce). – Nikt nie ma pretensji. Wygrywamy i przegrywamy jako zespół – zapewniła, odnosząc się do słabszych skoków Hayboecka.
Źródło: kleinezeitung.at