Kończący się sezon nie był wymarzonym dla jednego z najbardziej utytułowanych skoczków w historii, Gregora Schlierenzauera. 25-letni Austriak przechodził momenty wzlotów i upadków, a na skoczni nie przypominał dominatora, którym był kilka lat temu. – W Planicy nie zabraknie mi motywacji, jednak dobrze, że to już koniec sezonu – przyznaje.
Tej zimy Schlierenzauer plasował się na pucharowym podium zaledwie dwa razy. Po słabym początku sezonu odniósł niespodziewane zwycięstwo w Lillehammer, później był jeszcze drugi w Niżnym Tagilu. Austriak, który przed sezonem zastanawiał się nad zrobieniem sobie przerwy w bogatej karierze, ostatecznie przystąpił do zmagań za namową trenera Heinza Kuttina.
Plusem po stronie Schlierenzauera jest jeszcze z pewnością srebrny medal zdobyty podczas Mistrzostw Świata w Falun. Jeszcze kilka lat temu nikt nie mówiłby o wicemistrzostwie świata dla Austriaka jako o niespodziance, co tym razem było sporym zaskoczeniem. Na tym jednak pozytywy w jego występach się kończą. Popularny „Schlieri” plasuje się aktualnie na 10. lokacie w klasyfikacji generalnej PŚ i sezon zakończy najprawdopodobniej na najgorszym miejscu od debiutanckiego sezonu 2005/2006.
Austriak zapowiada walkę o dobre lokaty na Letalnicy, jednak przyznaje, że jest już nieco zmęczony. – Atmosfera w Planicy zawsze jest wspaniała, a latanie pozostaje czymś szczególnie wyjątkowym. Dlatego też, nie mogę się już tego doczekać – mówi i dodaje: – Jednak dobrze, że to już koniec sezonu. W perspektywie mam odpoczynek i nabranie dystansu.
– Wtedy nareszcie znajdę czas, aby odzyskać nad wszystkim kontrolę. To na pewno będzie dla mnie dobre. Nie znaczy to jednak, że w Planicy zabraknie mi motywacji – zapewnia Schlierenzauer, który wciąż nie wspomniał, czy wróci do pomysłu przerwy w skakaniu.
źródło: schlieri.at / informacja własna