Wczorajszy dzień w wykonaniu polskich skoczków był pewnym promykiem nadziei. Dzisiejszy konkurs w Rosji to jeszcze wyraźniejszy powód do optymizmu. Kamil Stoch zdaje się powracać do swoich dobrych skoków, coraz częściej w finałowej trzydziestce plasuje się kilku biało-czerwonych. – Skoki Kamila były bardzo dobre – przyznał trener Kruczek.
Kamil Stoch po kompletnie nieudanych startach w Lillehammer i w piątkowych kwalifikacjach w Niżnym Tagilu dzisiaj wydawał się być zupełnie odmieniony. Dobre skakanie rozpoczął już w kwalifikacjach, w których zajął trzecie miejsce (125,5 m). W konkursie po pierwszej serii był dziewiąty (124,5 m), jednak po świetnym finałowym locie na 136 metrów awansował na szóstą lokatę. Swojego podopiecznego chwalił nawet powściągliwy zazwyczaj Łukasz Kruczek. – Dziś u Kamila nie było błędów, nawet specjalnie ich nie szukaliśmy, gdyż mieliśmy świadomość tego, że skakanie w dniu dzisiejszym nie będzie dla niego łatwe. Jego skoki były bardzo dobre, dające rywalizację w czołówce.
Obok mistrza olimpijskiego z Soczi, w serii finałowej niedzielnej rywalizacji zameldowali się: Piotr Żyła, Maciej Kot, Klemens Murańka (miejsca od 17. do 19.) oraz Dawid Kubacki (21. miejsce). Jak Kruczek ocenił skoki kadrowiczów? – Piotrek zaczął skakać powtarzalnie, przede wszystkim odnalazł właściwą koncepcję tego co ma robić na skoczni. Maciek skakał dobrze, tylko w drugim skoku nieco go wyhamowało za progiem. Gdyby nie to, byłoby kilka metrów dalej. Klimek i Dawid zaprezentowali się solidnie, ale ich skoki jeszcze nie są dla nich najlepsze.
Negatywnymi niespodziankami były jednak skoki Jana Ziobry i Stefana Huli. Ten pierwszy nie wskoczył do finałowej trzydziestki, a drugi – nie przebrnął nawet przez kwalifikacyjne sito. – W obu przypadkach w pierwszej linii mieli pecha do warunków, Jasiek do tego trochę zbyt wcześnie wykonał odbicie – tłumaczył niepowodzenie polskich skoczków Łukasz Kruczek.
Zawodników czeka teraz powrót do kraju i najprawdopodobniej środowy trening na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, która z powodu ciepłej aury panującej w Wiśle pełni główną bazę przygotowawczą naszych reprezentantów. Już za kilka dni Polacy wyruszą też na zawody Pucharu Świata do Engelbergu. Nie jest wykluczone, że w składzie na te konkursy znajdzie się świetnie spisujący się w Pucharze Kontynentalnym w Norwegii Andrzej Stękała. – Jesteśmy w trakcie ustalania, będziemy jeszcze o tym dyskutować. Andrzej skacze bardzo dobrze i na pewno nie powinien być dla niego problemem start w Pucharze Świata, ale musimy tez patrzeć na kwoty startowe w kolejnym periodzie – powiedział Kruczek. Jeśli Stękała wystartowałby w Szwajcarii, byłby to dla niego debiut w zawodach tej rangi.
informacja własna