Łukasz Kruczek znakomicie odnalazł się w roli trenera reprezentacji Italii – jego podopieczni już na początku letniego sezonu sprawiają bardzo pozytywne wrażenie, czego potwierdzeniem były zwycięstwa Davide Bresadoli i podium Sebastiana Colloredo w Szczyrku. – To byli zawodnicy całkowicie zagubieni, bez pomysłu, co mają zrobić – przyznał szkoleniowiec.
Bresadola i Colloredo za mocni na FIS Cup?
Davide Bresadola w pierwszym dniu zawodów FIS Cup w Szczyrku triumfował, skacząc 101 i 104,5 metra, a tuż za nim znalazł się jego kolega z drużyny, Sebastian Colloredo (99,0 / 105,0 m). W drugim konkursie Bresadola (99,5 / 106,0 m) zaliczył imponujący awans z 14. lokaty na samo czoło stawki. Pecha miał Colloredo, który zakończył zmagania na 31. pozycji.
– Dla tych zawodników FIS Cup to trochę za niska ranga. Na tę chwilę to są skoczkowie na Puchar Kontynentalny. Startowaliśmy już w Kranju i myślę, że nawet w tych konkursach mogą oni już walczyć o dobre lokaty, bo skaczą solidnie. To nie są jeszcze takie super skoki, ale przede wszystkim realizują to, czego się od nich oczekuje i to jest najważniejsze na tym etapie – ocenił swoich podopiecznych Kruczek, dodając: – Z jednej strony FIS Cup to łatwe zawody, bo poziom jest niższy niż w Pucharze Kontynentalnym, z drugiej strony jest trudniej, ponieważ nie ma tu żadnych współczynników punktowych. Przy loteryjnych warunkach wiatr potrafi namieszać. W drugim konkursie mieliśmy ogromnego pecha z Sebastianem, który mimo dobrego skoku miał wiatr w plecy i nie miał szans odlecieć. Podobnie było w sobotę w przypadku Thomasa Dietharta. Takie są skoki według tego starego systemu, który powoduje też to, że można walczyć cały czas do końca. Pokazał to Davide Bresadola – z odległej pozycji też można zaatakować zwycięstwo.
Łukasz Kruczek na chwilę obecną najbardziej stawia na doświadczoną dwójkę Bresadola-Colloredo oraz utalentowanego juniora, Alexa Insama. – Ta dwójka na pewno będzie na tę chwilę najlepsza, to są zawodnicy najbardziej doświadczeni i bardzo łatwo zaadaptowali się do innej filozofii podejścia do pracy i są z tego zadowoleni – powiedział były szkoleniowiec Polaków i dodał: – Alex Insam do tej pory trenował innym systemem – można powiedzieć, że jeżeli chodzi o sytuację szkoleniową, on nie jest Włochem, a Austriakiem. Niedawno skończył gimnazjum narciarskie w Stams. Nie ma go w Polsce z racji tego, że będzie zawodowym policjantem i tam w tej chwili ma szkółkę przygotowującą. W ostatnim zgrupowaniu przez cały czas jednak był z nami i w nim uczestniczył.
Zagubieni Włosi mają się odnaleźć dzięki metodom Kruczka
– To byli zawodnicy całkowicie zagubieni, bez pomysłu, co mają zrobić. Byli świadomi tego, jakie błędy popełniają, ale byli w ślepym zaułku – powiedział 40-letni szkoleniowiec z Buczkowic o sytuacji, którą zastał w kadrze Italii. – Zawodnicy sami zagmatwali się w analizie tego, co robią źle, zamiast odciąć to wszystko i próbować robić proste schematy ruchowe. Razem ze współpracownikami ograniczyliśmy bodźce i elementy, na których się koncentrowali. Staramy się te skoki jak najbardziej uprościć – to jest cel naszej pracy – stwierdził.
O zadaniach postawionych przez Włoski Związek Sportów Zimowych (FISI) Kruczek mówi jasno: – Pierwszym, podstawowym celem, który pojawił się już podczas rozmów w kontekście nawiązania współpracy, było to, aby zmienić trend w sytuacji włoskich skoków. Kolejne cele stawiamy sobie sami. Chcemy zdobyć jedno miejsce więcej przez FIS Cup do Pucharu Kontynentalnego, żeby ci zawodnicy mieli przede wszystkim szansę startować. Z kwotami minimalnymi można, ale jest o wiele trudniej, jeśli skoczków jest wielu.
Zapytany o kolejne plany treningowe, Kruczek odpowiedział: – Oprócz tego zgrupowania w Wiśle i Szczyrku mamy zamiar zawitać do Wisły także przy okazji Pucharu Kontynentalnego i później zostać tu na kilka dni treningowych.
Tym samym wiemy już, że reprezentacja Italii nie pojawi się w Beskidach podczas zbliżających się konkursów Letniej Grand Prix.
korespondencja ze Szczyrku i Wisły,
Julia Piątkowska, Bartosz Leja