Kamil Stoch, który jeszcze w Courchevel zachwycał bardzo dobrymi skokami, w czasie drużynowej rywalizacji w Wiśle nie prezentował się tak dobrze. Skoki na 114,5 oraz 119,5 metra dały mu odpowiednio 5. oraz 2. lokatę w swojej grupie. – Dzisiaj czułem się tak, jakby mi ktoś odciął nogi, głowa kompletnie nie znalazła porozumienia z resztą ciała – mówił po konkursie.
– Średni konkurs w naszym wykonaniu to bardzo łagodne określenie. Konkurs był bardzo kiepski, przynajmniej w moim wykonaniu. Dzisiaj jedynie Maciek Kot skakał w miarę, choć i tak pewnie nie ustrzegł się błędów. Tak naprawdę trudno mi stwierdzić co miało na to wpływ, czy była to jednostka treningowa, czy po prostu tak miało być i w ten tydzień miał być lekki spadek dyspozycji, a w kolejny lekka zwyżka – komentował na gorąco,a zapytany o własne próby konkursowe: – W moim odczuciu te skoki były zupełnie inne niż choćby tydzień temu w Courchevel. Dzisiaj czułem się tak, jakby mi ktoś odciął nogi, głowa kompletnie nie znalazła porozumienia z resztą ciała. Głowa mówiła swoje, a ciało reagowało zupełnie inaczej.
– To nie jest miła sytuacja i dlatego ten dzień jest dla mnie frustrujący, bo przed własną publicznością chce się skakać jak najlepiej. Dzisiaj nie mogłem tego zrobić. Z drugiej strony nie ma też dużych powodów do zmartwień, bo to jest początek lata, mamy dużo czasu. Takie było ustalenie z trenerem, że to lato traktujemy treningowo – przyznał zawodnik z podzakopiańskiego Zębu.
Stoch wypowiedział się także o intensywnych treningach, które zaproponował Stefan Horngacher. – Teraz dopiero zaczynam to odczuwać. Stefan wprowadził swoją wizję skakania, to całkiem naturalne. My musieliśmy się nauczyć czegoś od początku i teraz zaczynamy łapać o co chodzi. Uważam, że ta zmiana była potrzebna. Wierzę, że do zimy będzie wszystko tak jak trzeba – podsumował.
notował w Wiśle, Bartosz Leja