Sezon zimowy 2015/16 rozpoczął się od zagadki, którą kibice próbowali rozwikłać przez kilka miesięcy, co udało się dopiero w lutym. Wówczas Jernej Damjan ujawnił, że dokucza mu łąkotka i kończy sezon, by poddać się operacji. Wierzył, że następnej zimy wróci silniejszy. Teraz jednak zamiary Słoweńca może pokrzyżować kolejny uraz, dlatego musi znaleźć życiowy „plan B”.
– Próbowałem walczyć z kontuzją, ale się nie udało – takimi słowami zwrócił się w lutym do swoich kibiców Jernej Damjan, informując jednocześnie o przedwczesnym zakończeniu sezonu i konieczności poddania się zabiegowi chirurgicznemu mającemu wyeliminować uciążliwe dolegliwości spowodowane przez uraz łąkotki w lewym kolanie. – Na co dzień nic mnie nie boli, ale przy większym obciążeniu już tak – dodał. Kontuzja miała też negatywne skutki dla drugiej nogi. – Podświadomie zacząłem bardziej polegać na prawej nodze – mocniej się z niej odbijam, co sprawia problemy, a symetria jest najważniejsza dla dalekiego i bezpiecznego skakania – komentował skoczek z Lublany na łamach portalu siol.net na początku roku.
Początkowo mówiono, że przerwa od treningów wyniesie 3-4 tygodnie, jednak ostatecznie 33-latek na skocznię wrócił dopiero w czerwcu. W rozmowie z Bartoszem Leją przyznał, że pierwsze skoki po 5 miesiącach przerwy nie sprawiły problemów. – Ze skakaniem jest jak z pływaniem, tego się nie zapomina – mówił, jednak zapytany o plany letnich przygotowań i cele na kolejną zimę, odparł: – Nie mam konkretnych planów na ten sezon. Wciąż nie wiem jeszcze, czy moje kolano będzie wytrzymałe i co tak długa przerwa będzie oznaczać dla mojej dyspozycji. Moim jedynym celem jest to, aby skakać na najwyższym poziomie. Moje “naprawione” kolano i powrót na skocznię to nie wszystko – wciąż potrzebne jest dobre skakanie.
Okazało się jednak, że problemem będzie nie tylko wspomniane „dobre skakanie”, ale właśnie kolano, które przysparza podopiecznemu Gorana Janusa kolejnych zmartwień i bólu. – Aż do sierpnia było wszystko dobrze, czułem się tak, jakbym miał nowe kolano – relacjonował Damjan. Niestety, podczas kwalifikacji do konkursu Letniej Grand Prix w Hinterzarten pojawił się ból, który utrudniał codzienne czynności, np. wyjście na spacer z córką, bowiem Damjan miał nawet problemy z chodzeniem. Ostatnio na swoim Instagramie zamieścił zdjęcie sugerujące, że kolano znów nie pracuje tak, jak powinno.
U 33-latka z Lublany wykonano rezonans magnetyczny, który wykazał, że szew założony podczas lutowego zabiegu uciska i rani zoperowaną łąkotkę, a to powoduje, że w kolanie pojawia się płyn i w konsekwencji ból. Co to oznacza w kontekście zbliżających się zimowych startów? Prawdopodobnie absencję przynajmniej w pierwszych kilku konkursach, ale na razie Damjan nie ma zamiaru spekulować. - Zobaczymy, nie chcę o tym myśleć, to wszystko, co mogę powiedzieć - odparł.
Odnowiona kontuzja uświadomiła doświadczonemu reprezentantowi Słowenii, że zbliża się koniec jego sportowej kariery i czas pomyśleć o przyszłości. - Mam konkretne cele, chcę otworzyć nowe drzwi w swoim życiu i pracować dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - zdradził, a jego słowa potwierdza udział w dwudniowym seminarium, które odbyło się w Seefeld i miało przygotować kandydatów na delegata technicznego FIS do egzaminu. Wraz z Damjanem w Austrii wiedzę poszerzali Michael Neumayer czy Anja Tepes, która już zakończyła swoją karierę. Co ciekawe, Damjan wcale nie chce być delegatem, ale taki kurs i zdany egzamin to podstawowy wymóg dla pełnienia niemal wszystkich funkcji w Federacji. O karierze trenerskiej, jak wspomniał już w czerwcu na łamach SkokiPolska, nie myśli, bo "taka praca nie jest dla każdego", a na pewno nie dla niego.
Czy kolejny uraz zmusi doświadczonego kolegę Petera Prevca do zakończeniu kariery? Pewnie wkrótce się dowiemy...
źródło: siol.net / informacja własna