Wprawdzie wydaje się, że lider słoweńskiego zespołu, Peter Prevc, czuje się bardzo dobrze, niemniej jednak Goran Janus ma powody do częstego bólu głowy, bowiem filar reprezentacji, Robert Kranjec, został zmuszony do rezygnacji z występów w nadchodzącym sezonie 2016/17 ze względu na kontuzję i konieczną operację. Kiedy wróci na skocznię? Nieprędko, bowiem najwcześniej w maju przyszłego roku.
W ostatnim czasie Robert Kranjec nie ma zbyt wielu powodów do sportowej radości. Kilka dni temu słoweńskie media poinformowały o kontuzji, która zmusiła go do wykonania rezonansu magnetycznego. Wówczas mówiło się o problemach z więzadłem krzyżowym w kolanie, które jednak nie miały oznaczać rezygnacji ze startów w całym sezonie. Teraz wszystko jest już jednak jasne – jeden z najbardziej doświadczonych i pewnych członków ekipy Gorana Janusa zmagania w kolejnym cyku Pucharu Świata będzie oglądał jedynie w telewizji.
Wspomniany rezonans magnetyczny wykonano w poprzednią środę, a wiadomości, które przyniósł, nie okazały się pomyślne – uszkodzenia nie zagoją się same i są na tyle poważne, że jedynym rozwiązaniem będzie operacja, a nie rywalizacja na skoczni. – Lepiej mieć czas dla siebie i w spokoju wracać do zdrowia, myśląc o igrzyskach w PyoengChang – przyznał Kranjec na łamach słoweńskiej telewizji RTV, dodając: – Zdecydowałem się odpuścić i poddać zabiegowi, ponieważ skoki na śniegu mogłyby doprowadzić do kolejnych uszkodzeń, na przykład łąkotki.
Prawdopodobnie Słoweniec nabawił się urazu podczas rozgrzewki przed finałowymi zawodami Letniej Grand Prix w Klingenthal. Wtedy to na piasku grał w siatkówkę razem z Anze Semenicem. - Po rozciągnięciu mięśni wydawało się, że wszystko jest w porządku, nie było opuchlizny ani bólu. Po powrocie do kraju odwiedziłem reprezentacyjnego lekarza, Tomaza Silvestra, i opowiedziałem mu, co się stało, ale i on nie zauważył niczego niepokojącego Przez długi czas nie wiedziałem, że w ogóle mam jakąś kontuzję, normalnie trenowałem - tłumaczył rozżalony Kranjec, który dla własnego spokoju zrobił sobie jednak 14-dniową przerwę od skoków, nie startując tym samym w krajowych zawodach w Kranju.
Kłopoty pojawiły się na skoczni - podczas zgrupowań w Innsbrucku i Garmisch-Partenkirchen. Oddając dalekie skoki, Kranjec nie był w stanie wylądować, przewracając się za każdym razem ze względu na pojawiający się ból. Taka reakcja organizmu zmusiła do wykonania badań, jednak nawet w oczekiwaniu na rezultaty rezonansu magnetycznego Kranjec normalnie trenował na torach lodowych w Oberstdorfie. Gdy lądował daleko, znów upadał. Po otrzymaniu diagnozy przeżył szok i natychmiast wrócił do kraju. Dalsze badania wykonał już w klinice ortopedycznej w Lublanie, tej samej, w której diagnozowano go po urazie, którego nabawił się na igrzyskach w Soczi.
O tym, czy poddać się operacji, zdecydował sam, jednak jak przyznał, nie miał wyboru, ponieważ jakikolwiek błąd na skoczni mógłby spowodować koniec kariery. Zabieg odbędzie się w klinice w Lublanie dokładnie za tydzień. Po 14 dniach mistrz świata w lotach z 2012 roku przeniesie się na rehabilitację do specjalistycznego ośrodka. A wszystko po to, by jak najszybciej wrócić do treningu i za rok walczyć o miejsce w kadrze na PyeongChang. - W styczniu chcę już trenować. Mam motywację, a być może na igrzyskach będę emanował wyjątkową energią. Na skoczni pojawię się prawdopodobnie w maju - tak swoje cele skomentował sam zainteresowany, dziękując jednocześnie sponsorom, którzy nie odwrócili się od swojego kontuzjowanego podopiecznego.
źródło: sio.net / rtvslo.si