Po czterech dniach rywalizacji praktycznie bez żadnej przerwy, dziś zawodnicy mogli choć na chwilę odpocząć od turniejowej gonitwy. W drugim dniu stycznia w Innsbrucku nie było skoków, jednak jak przyznał trener Stefan Horngacher, trwała analiza prób wykonanych w Garmisch-Partenkirchen. Co więcej, Austriak wskazał głównego faworyta zmagań.
– Dziś nie mieliśmy treningu, tylko dzień odpoczynku – powiedział Austriak trenujący polską kadrę A w rozmowie z Robertem Błońskim z Przeglądu Sportowego. Nie oznaczało to jednak, że na uśpienie czujności mógł sobie pozwolić sztab szkoleniowy. – Zastanawiamy się, co trzeba zmienić, co poprawić, ale i tak są to drobnostki. Myślimy już o zawodach w Innsbrucku.
Horngacher pokusił się także o ogólne typowanie zawodników, którzy wciąż liczą się w walce o Złotego Orła. Co ciekawe, jako głównego faworyta nie wskazał Kamila Stocha. Może to być jednak pewna psychologiczna zagrywka, która odciąży polskiego lidera z części nakładanej na niego presji. – Kamil ma taką samą szansę na zwycięstwo jak inni zawodnicy. Nikt jej jeszcze nie stracił. Wiem, że Kamil lubi skocznię w Innsbrucku. To dobrze dla nas. We wrześniu byliśmy tu na treningach. Kamil i Maciej skakali tu bardzo dobrze. Ostatni skok może zdecydować o zwycięstwie. Na tablicę wyników będziemy patrzeć w Bischofshofen – stwierdził przekornie szkoleniowiec, po czym dodał: – Nie zgodzę się, że Tande nie może wygrać Turnieju. Dla mnie był i wciąż jest największym faworytem.
Warto zaznaczyć, że już po kilku pucharowych tygodniach, 47-letni austriacki trener jest oceniany jako wybawiciel dla polskich skoczków. Sam zainteresowany ze znanym sobie spokojem odnosi się do formy swoich podopiecznych. - Nie jestem zaskoczony dobrymi wynikami, mieliśmy udany początek sezonu. Dla mnie to nie jest niespodzianka, że są dobrzy. Z mojego punktu widzenia wszyscy są mentalnie w dobrej dyspozycji i najlepsze skoki oddają w zawodach - podsumował.
źródło: Przegląd Sportowy