Po pierwszej serii pucharowych zmagań na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle Maciej Kot plasował się na trzeciej lokacie i wydawało się, że po raz drugi w karierze wskoczy na podium. Finałowa próba zweryfikowała jednak marzenia i oczekiwania. Kot skończył konkurs tradycyjnie na 5. pozycji. – Zabrakło szczęścia – komentował tuż po zawodach.
korespondencja z Wisły, Bartosz Leja