Polscy skoczkowie w euforycznych nastrojach zakończyli Mistrzostwa Świata w Lahti. Podopieczni trenera Horngachera w wielkim stylu po raz pierwszy w historii sięgnęli po złoty medal w konkursie drużynowym. – Osłodziło mi to całą moją karierę – przyznał poruszony Kamil Stoch, a Piotr Żyła ze śmiechem powiedział, że podium to dla niego właściwe miejsce.
Maciej Kot w konkursowych próbach osiągał dziś 130,5 i 121,5 metra uzyskując indywidualnie piątą notę w całej stawce. Mimo ogromnego sukcesu z właściwym sobie spokojem podsumował zmagania. – To pierwsze złoto w mojej karierze na tak ważnej imprezie… Odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego wśród tylu polskich kibiców… To są przeżycia, które zostaną ze mną do końca życia – mówił.
Sporo emocji pojawiło się przed drugim ze skaczących w finale Polaków, Dawidem Kubackim. W pierwszej próbie zawodnik z Szaflar poszybował pewnie 129 metrów, jednak w drugiej rundzie dwukrotnie musiał schodzić z belki w oczekiwaniu na poprawę warunków wietrznych. Podczas gdy rywale nie radzili sobie ze zmiennymi podmuchami, 119,5 metra zapewniło biało-czerwonym sporą przewagę nad konkurentami. – Troszeczkę przeciągali mi ten skok, musiałem poczekać na oddanie swojej próby. Nie była to łatwa sytuacja, ale poradziłem sobie w niej najlepiej jak potrafiłem – ocenił Kubacki na gorąco.
Dumny z osiągnięcia swojego i reprezentacyjnych kolegów był Kamil Stoch, który zamykał obie serie konkursowe skokami na 124,5 oraz 130,5 metra (druga nota w stawce). – Chyba osłodziło mi to całą moją karierę. Bardzo długo na to czekałem i szczerze powiem, wierzyłem w tę drużynę, w to, że możemy wspólnymi siłami osiągnąć największy sukces – przyznał lider Pucharu Świata, który wcześniej nie zdołał wywalczyć medalu w rywalizacji indywidualnej. – Dziękuję swoim kolegom z drużyny, którzy są tutaj ze mną i tym kolegom, którzy nie skakali, ale cały czas są w tej drużynie, Jaśkowi Ziobrze i Stefanowi Huli. Dziękuję także całemu sztabowi szkoleniowemu ze Stefanem Horngacherem na czele, wszystkim naszym rodzinom, najbliższym, tym, którzy zawsze trzymają za nas kciuki i są z nami na dobre i złe, a także wam dziennikarzom. To nasz wspólny sukces – podsumował.
Zapytany o presję związaną z rolą faworytów, a także liderów po pierwszej serii zmagań, Stoch odparł: – Każdy na swój sposób się denerwował. Ja miałem z jednej strony najłatwiej, a z drugiej najgorzej. Wiedziałem, że nie muszę daleko skakać, ale jechałem ostatni i trzeba było po prostu coś zrobić. Wiem, że od mojego skoku zależało wiele. Uważam, że każdy z nas dziś dał z siebie wszystko, zrobił to co do niego należało.
Najbardziej uradowanym zawodnikiem tuż po zakończeniu konkursu wydawał się być jednak Piotr Żyła, który wyjedzie z Lahti z dwoma medalami. Przed dwoma dniami skoczek z Wisły wywalczył także brąz w zawodach indywidualnych. – Naprawdę fajnie się stoi na tym podium. Oby częściej takie złoto dawali. A jak nie, no to są złote trunki i dobra jest. Monopolowy będzie długo otwarty – powiedział z przekąsem. Żartobliwym uwagom Żyły wtórowali Stoch i Kubacki. – My już swoje zrobiliśmy. Dziennikarze powinni o to zadbać – śmiali się.
W znacznie spokojniejszym tonie wypowiadał się Kot. – Jesteśmy sportowcami, pójdziemy potruchtać, napijemy się wody mineralnej niegazowanej i pójdziemy spać, bo jutro znów idziemy do roboty. Sezon jeszcze przed nami – stwierdził. Ostatnie słowa należały jednak do Żyły. – Najemy się papryki – zakończył.
korespondencja z Lahti, Julia Piątkowska