Chociaż w bezpośredniej walce o medale mistrzostw świata zawodniczki gospodarzy nie odegrały znaczącej roli, konkursy w Lahti były dobrą okazją do zaprezentowania się przed własną publicznością. Jenny Rautionaho podzieliła się swoimi odczuciami związanymi z najważniejszą narciarską imprezą tego sezonu., która była zarazem jej debiutem w MŚ.
Marzeniem każdego sportowca jest reprezentowanie swojego kraju podczas imprezy rangi mistrzowskiej i walka o czołowe lokaty. Skoczkowie i skoczkinie z Finlandii, mimo doskonałych wyników uzyskiwanych w przeszłości i bogatych tradycji narciarskich w tym kraju, obecnie nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki ze światową czołówką.
Mimo kryzysu, w którym od kilku lat znajdują się skoki narciarskie w Kraju Świętego Mikołaja, do walki o jak najlepsze miejsca w konkursie mistrzostw świata na normalnej skoczni w Lahti (K-90 / HS-100) przystąpiły trzy zawodniczki - Julia Kykkaenen, Susanna Forsstroem i Jenny Rautionaho. Niespełna 21-letnia mieszkanka Rovaniemi opowiedziała nam o odczuciach, jakie towarzyszyły jej podczas występów przed własną publicznością na wielkiej, międzynarodowej imprezie.
– Mistrzostwa Świata są ogromnym wydarzeniem. Podczas imprezy tej rangi pojawia się wiele zawodników, trenerów, przedstawicieli mediów oraz kibiców. Organizatorzy zawsze mają dużo pracy i odpowiednio wcześniej muszą zacząć planować całe przedsięwzięcie. Lahti i Finowie zrobili dobrą robotę – powiedziała najmłodsza zawodniczka w ekipie Suomi, zapytana o ocenę organizacji światowego czempionatu. Pozytywnej opinii nie zaszkodziły nawet początkowe problemy z transportem dla skoczkiń.
Podczas ubiegłotygodniowej rywalizacji pań o medale, w konkursie głównym na rozbiegu Salpausselki zobaczyliśmy tylko jedną reprezentantkę gospodarzy, Julię Kykkaenen (19. miejsce). Jej koleżanki z drużyny narodowej, Susanna Forrstroem i Jenny Rautionaho nie zdołały przebrnąć rundy kwalifikacyjnej, w której zajęły odpowiednio 32. i 34. lokatę. Jak zawodniczka z Rovaniemi oceniła swój start w ojczyźnie i jakie emocje towarzyszyły jej przed startem?
– Oczywiście, brałam już udział w Mistrzostwach Świata Juniorów, ale to zupełnie inne zawody. Był to mój pierwszy seniorski start na imprezie tej rangi. Nie jestem zadowolona ze swoich skoków, w tym sezonie skakałam już znacznie lepiej niż tutaj w kwalifikacjach. Bardzo się denerwowałam, jednak przyjemnie było rywalizować przed własną publicznością. Dało mi to wiele motywacji i wierzę w to, że ciężka praca na treningach któregoś dnia przyniesie efekty – podsumowała młoda zawodniczka.
Finka nie ukrywa, że jej sportową idolką jest Sara Takanashi. Przed rozpoczęciem zawodów to właśnie Japonka była główną zawodniczką, typowaną do końcowego triumfu przez Rautionaho. – To niesamowite, że Sara w tak młodym wieku ma na swoim koncie aż tyle wygranych konkursów w Pucharze Świata. Brakuje jej triumfu na wielkiej imprezie jak mistrzostwa świata, czy igrzyska olimpijskie. Ona jest jeszcze młoda, a za rok będzie miała kolejną szansę. Zwycięstwo Cariny Vogt jest małym zaskoczeniem, ale to niesamowite, że udało jej się zdobyć złoto na dwóch imprezach pod rząd – odpowiedziała, zapytana o wyniki rywalizacji pań w Lahti.
Za rok będziemy świadkami rywalizacji o medale Igrzysk Olimpijskich w PyeongChang. Czy fińska skoczkini myślami wybiega w przyszłość i myśli o starcie w Korei? – Moim marzeniem jest medal Igrzysk Olimpijskich – zapewnia i dodaje: – Następna impreza przyjdzie jednak trochę za szybko, aby tego dokonać. Oczywiście, chcę być częścią fińskiej drużyny w PyeongChang. Za rok przekonamy się, czy w niej będę – zakończyła reprezentantka Suomi.
informacja własna