Adam Małysz, koordynator polskiej reprezentacji, uważnie obserwował występ naszych zawodników w kwalifikacjach do pierwszego indywidualnego konkursu w lotach na skoczni w słoweńskiej Planicy. Utytułowany skoczek odniósł się m.in. do obciążeń, z jakimi wiążą się występy na „mamucich” skoczniach przez dwa weekendy z rzędu.
Zapytany o to, czy kadra przygotowała „coś specjalnego” na finał Pucharu Świata, Małysz przyznał, że najbliższych konkursów Polacy nie traktują wyjątkowo. – W całym sezonie najważniejsze jest to, żeby wszystko wypaliło na mistrzostwach świata i w Turnieju Czterech Skoczni – i to się udało. Jeśli mamy jakieś asy w rękawie, to je wyciągamy, ale robi się to głównie na tych najważniejszych imprezach. Dzisiaj Kamil i Maciek skakali w treningowym kombinezonie, jutro wyciągną inne do zawodów – powiedział.
Dyrektor kadry odniósł się do rezygnacji Kamila Stocha i Macieja Kota z próbnych skoków w kwalifikacjach. – To jest kolejny weekend i kolejny dzień z lotami. Obciążenia są niesamowite, dlatego chłopaki muszą dbać o siebie. Przed nimi jeszcze trzy konkursy, każdy skok to nawet do 10 sekund lotu, prędkości na progu dochodzą do 107 km/h… To wszystko powoduje, że zmęczenie narasta i przez to w niedzielę może zabraknąć mocy. Właśnie dlatego robią to, co do nich należy – odpoczywają, kiedy mają odpoczywać, a startują, kiedy mają startować – wyjaśnił.
Adam Małysz został też zapytany o swój pozytywny wpływ na drużynę i ostatnie występy Kamila Stocha – Nie chciałbym występować jako „ojciec sukcesu”. Cieszę się, że chłopaki lubią, kiedy przyjeżdżam, cieszę się że mogę im pomagać. Dobra koncentracja Kamila i praca nad skokami – to przede wszystkim przyniosło efekt – stwierdził.
Czterokrotny mistrz świata krótko skomentował dyskwalifikację Johanna Andre Forfanga. – W Planicy kontrola była zawsze nieco bardziej wyrozumiała. Tym razem, jak widać, przyłożyli się – zakończył.
Korespondencja z Planicy, Mikołaj Szuszkiewicz