You are currently viewing Co dalej z karierą Jakuba Jandy? „Chcę dotrwać do igrzysk”
Jakub Janda (fot. Bartosz Leja)

Co dalej z karierą Jakuba Jandy? „Chcę dotrwać do igrzysk”

Jakub Janda jest jednym z najstarszych skoczków narciarskich, którzy regularnie pojawiają się w Pucharze Świata. Czeski zawodnik, który w 2006 roku wygrał Turniej Czterech Skoczni i zdobył Kryształową Kulę, przyznaje, że olimpijski sezon 2017/2018 może być ostatnim w jego długiej karierze. Okazuje się jednak, że 39-latek nie jest jeszcze pewny kolejnych startów.

 

Janda powalczy o igrzyska? Zależy od klubu

Najwybitniejszy w ostatnich latach skoczek zza naszej południowej granicy, już po zakończeniu zimowego sezonu 2013/2014 planował zorganizowanie swojego benefisu, podczas którego zakończy karierę. Wówczas szyki Czecha pokrzyżowała pogoda – wiosenna aura nie pozwoliła na zgromadzenie wystarczającej ilości śniegu na skoczni. Janda uznał, że jest to wyraźny znak i postanowił zmienić decyzję i pojawiać się na starcie kolejnych pucharowych konkursów. Obecnie 39-letni podopieczny trenera Richarda Schallerta już szykuje się do olimpijskich zmagań w PyeongChang.

– Rozpocząłem przygotowania do kolejnego sezonu dwa tygodnie po zakończeniu poprzedniego. Zimę skończyłem wcześniej, ponieważ nie udałem się na finałowe loty narciarskie – powiedział w wywiadzie dla portalu ceskatelevize.cz. Głównym celem dla doświadczonego skoczka będą oczywiście igrzyska olimpijskie, które odbędą się w lutym w Korei Południowej.

Janda wziął już udział w tegorocznej próbie przedolimpijskiej, która została rozegrana na skoczniach kompleksu Alpensia Jumping Park (HS-140 i HS-109). W pucharowych konkursach zajmował odpowiednio 32. i 29. miejsce. Jak ocenił wspomniane obiekty? – To ciekawe skocznie. Są jednak zbudowane na wzgórzu. Kiedy stoi się na wieży, naprawdę bardzo tam wieje, ciężko jest utrzymać narty. Spoglądając w kierunku flag, wydaje się, że niemożliwym jest tam skakać, w rzeczywistości jednak, wiatr na dole nie jest aż tak mocny. Inną sprawą jest nieco krzywy najazd. Razem z innymi skoczkami, którzy mieli podobne odczucia zauważyliśmy, że jeden z torów najazdowych był bardziej zagłębiony. Kiedy patrzy się zatem na te skocznie, wyglądają pięknie, jednak przy prędkości 90 kilometrów na godzinę, może to wytrącić z równowagi – stwierdził.

Okazuje się, że mimo chęci udziału w 23 pucharowym sezonie w karierze, reprezentant Czech nie jest pewny otrzymania takiej możliwości. Wszystko jest zależne od decyzji jego rodzimego klubu narciarskiego. – Plan jest taki, że rozpocznę sezon i zobaczę jak będzie to wyglądało. 31 maja kończy się jednak mój kontrakt z klubem Dukla Liberec. Udam się wtedy do Liberca, gdzie mamy obóz treningowy i dowiem się czy dostanę kolejny kontrakt. Jeśli nie uda się podpisać kontraktu, niestety będzie to koniec mojej kariery. Wierzę jednak, że Dukla, która wspierała mnie nawet w gorszych sezonach, wie, że chcę dotrwać do igrzysk olimpijskich, a dopiero później zakończyć skakanie – wytłumaczył.

 

Być jak Kasai

Kasai.Noriaki Innsbruck.2017.100.tcs fot.Julia .Piatkowska 300x199 - Co dalej z karierą Jakuba Jandy? "Chcę dotrwać do igrzysk"
Noriaki Kasai (fot. Julia Piątkowska)

Jak już zostało wspomniane, Janda już przed paroma laty nosił się z zamiarem odłożenia nart na stałe. – Często miałem takie myśli. Już po sezonie 2006/2007 stwierdziłem, że dalsze skakanie nie ma sensu. Po każdej kolejnej zimie rozważałem jednak, czy zakończyć karierę, czy ją kontynuować. Sytuacja się zmieniała, kiedy mówiłem, że dalej będę to robił – przyznał w rozmowie z Czeską Telewizją. Czech dodał, że spory wpływ na jego decyzje miał słynny, obecnie prawie 45-letni japoński zawodnik. – Wielką zasługę ma Noriaki Kasai, który pokazuje, że nawet w poważnym wieku można dobrze skakać. Zasadniczo wielu zawodników, którzy chcieli zakończyć kariery już dawno temu, jak choćby Simon Ammann, Janne Ahonen, Martin Schmitt, czy Michael Neumayer, skaczą lub skakali dzięki Kasaiemu.

Janda został także zapytany o to, jak widzi dalsze perspektywy czeskich skoków narciarskich w kolejnych latach. – Widzę trzech następców: Vojtecha Stursę, Viktora Polaska i Tomasa Vancurę. Oni już pokazali, że coś umieją i jeśli będą dobrze współpracować z całym zespołem, możemy od nich oczekiwać dobrych rezultatów – zaznaczył i dodał: – We Frenstacie mamy utalentowanych chłopaków, jednak muszą oni mieć silnych prowadzących i profesjonalne podejście, a tego z mojego punktu widzenia – brakuje.

źródło: ceskatelevize.cz

 

Dodaj komentarz