Po wizycie w austriackim Hinzenbach, polscy skoczkowie zawitali do szwarcwaldzkiego miasteczka Hinterzarten, aby tam kontynuować przygotowania do letnich startów i sezonu olimpijskiego. Biało-czerwoni pod okiem Stefana Horngachera oddawali skoki na Adler-Skistadion. – Chcemy się rozwijać, ale pomysł na to co robimy jest taki sam – powiedział Maciej Kot.
Hiszpańska Fuerteventura, Szczyrk, Wisła, a także austriackie Hinzenbach – to dotychczasowe miejsca wiosenno-letnich treningów reprezentantów Polski. Miniony tydzień podopieczni trenera Stefana Horngachera spędzili w niemieckim Hinterzarten, gdzie mieli okazję oddać kolejne skoki na obiektach wyposażonych w igelit. Do dyspozycji kadry A podobnie jak podczas zeszłorocznych przygotowań były: Rothaus-Schanze HS-77 (K-70) oraz Europa-Park-Schanze HS-108 (K-95). Dodajmy, że na większej ze skoczni już 29 lipca odbędzie się indywidualny konkurs z cyklu FIS Grand Prix. Skoczkowie zawitają tam dwa tygodnie po inauguracyjnej rywalizacji w Wiśle.
Aktualnie jednak biało-czerwoni wciąż trenują przed pierwszymi letnimi startami. Jak wyglądały ostatnie zgrupowania okiem Macieja Kota? - Przygotowania znacznie się nie różnią od tych zeszłorocznych. Nie byłoby sensu za dużo zmieniać. Jak to się mówi w sportach drużynowych, jeśli coś działa, zwycięskiego składu się nie zmienia - powiedział nam 26-letni reprezentant Polski i dodał: - Oczywiście jest trochę rzeczy, których nie zdążyliśmy wprowadzić w zeszłym roku, więc cały czas udoskonalamy proces treningu. Chcemy się rozwijać, wprowadzamy nowe rzeczy, udoskonalenia, chcemy być jeszcze lepsi. Ogólny pomysł na to co robimy jest jednak taki sam.
Okazuje się, że kadra nie zapomina także o nowinkach, które służą zarówno podczas treningów jak i analizy. - Staramy się wykorzystywać nowoczesną technologię. Nagrywamy treningi, analizujemy wideo już nie tylko na skoczni, ale także na sali gimnastycznej, po to aby każde ćwiczenie było wykonywane tak jak ma być, pod względem technicznym, jak i motorycznym. Zawodnik ma możliwość dokładnej analizy, aby następnym razem poprawić błędy. Dbamy o symetrię, żeby wszystko było perfekcyjne. Współpracujemy też z nową osobą. To Jakub Kozel, fizjoterapeuta z Czech, który pomaga nam pogłębiać tematy związane ze stabilizacją ciała - opowiedział młodszy z braci Kot. - Jeśli chodzi o sprzęt, nie mogę o tym powiedzieć, bo to jest ściśle tajne. To pewnie pokażemy dopiero zimą na najważniejszych zawodach - zapewnił.
Zapytany o własną dyspozycję, prezentowaną w pierwszych zgrupowaniach na igelicie, odparł: - W Hinterzarten zaczęło mi się już naprawdę fajnie skakać. Podczas obozów w Szczyrku i Hinzenbach na samym początku trenowaliśmy dużo na siłowni i nie było takiego czucia, które jest potrzebne do skakania. Złapałem je dopiero w Hinterzarten, lubię też tą skocznię. Elementy, które chciałem poprawić wyglądają lepiej i to wszystko idzie w dobrą stronę. Za wcześniej jednak, aby mówić o jakiejś formie. Do zimy daleko, a to zima jest najważniejsza i wtedy ma być forma.
źródło: informacja własna / Facebook.com