Sezon 2017/2018 w Pucharze Świata świetnie zaczął się dla Norwegów. Po dwóch weekendach zmagań mają już na koncie 2 zwycięstwa w konkursach drużynowych oraz 4 zawodników w czołowej dziesiątce dwóch konkursów indywidualnych. Praca podopiecznych Alexandra Stoeckla wydaje się przynosić oczekiwane owoce. Czy za sukcesami Norwegów stoi jednak coś jeszcze?
Kombinezony przewagą Norwegów?
Po zmaganiach w Ruce, które w tym roku odbyły się w nadzwyczaj spokojnych i równych warunkach, na ustach wszystkich pojawili się Norwegowie. Nie tylko za sprawą wygranego w fenomenalnym stylu konkursu drużynowego (nad drugimi w stawce Niemcami uzyskali 67,3 punktu przewagi) oraz obecności 3 podopiecznych Alexandra Stoeckla w czołowej dziesiątce konkursu indywidualnego, ale również w kontekście manipulacji, których niektórzy reprezentanci Norwegii mieli dokonywać w obrębie kombinezonów. Temat ten był szeroko komentowany po tym jak zdyskwalifikowany w pierwszej serii konkursu drużynowego z powodu nieregulaminowego stroju został Piotr Żyła. W finale, mimo faktu powtórnego pomiaru w tym samym kombinezonie, Polak wystąpił, jednak sprawa obiła się echem wśród obserwatorów. Ekspertom w oczy rzuciło się specyficzne zachowanie Daniela-Andre Tandego oraz Johanna Andre Forfanga, którzy tuż przed swoimi próbami mieli wyciągać się na belce startowej w celu uzyskania większej powierzchni nośnej kombinezonu. Co prawda, regulamin FIS zabrania takich zachowań, z drugiej jednak strony sytuacje z udziałem reprezentantów „kraju Wikingów” można odczytywać jako rytuał zawodniczy, który de facto nie jest karany.
Od pewnego czasu w ekipie Norwegii trwają prace nad optymalizacją kombinezonów w związku ze zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi. Jaki pisaliśmy wcześniej, za stroje startowe w tamtejszej kadrze narodowej odpowiedzialny jest Adrian Livelten, natomiast od niedawna wspomagają go również naukowcy, którzy testują w tunelu aerodynamicznym wersje strojów z różnych tworzyw przy użyciu plastikowego manekina stworzonego na wzór sylwetki Toma Hilde. Po konkursie indywidualnym w Wiśle zapytaliśmy Andersa Fannemela o obecny stan prac nad kombinezonami, ten jednak odpowiedział dosyć wymijająco: – Cały sztab szkoleniowy, a ostatnio również grupa uczonych, ciężko pracuje każdego dnia, by sprawdzić wszelkie nowinki. Z drugiej strony, kombinezony nie są naglącą sprawą. Ich optymalizacja to powolny, ale dostarczający stale pozytywnych rezultatów proces.
Apetyt na olimpijskie złoto
Pomijając kwestie strojów startowych, których optymalizacja jest jedną z ważniejszych kwestii w kontekście Zimowych Igrzysk Olimpijskich, podczas których przewagi szuka się w niemal każdym elemencie przygotowania skoczków, nie da się zaprzeczyć, że już od pierwszego dnia zmagań w Wiśle „Wikingowie” zdają się potwierdzać, że są na najlepszej drodze do walki o olimpijskie złoto w drużynie. Dobre występy z poprzedniej zimy kontynuują Robert Johansson oraz Daniel-Andre Tande. Coraz lepszą dyspozycją popisuje się także Johann Andre Forfang, który na skoczni im. Adama Małysza w konkursie indywidualnym zajął 18. miejsce, natomiast w Ruce wspiął się już na drugi stopień podium. – Johann miał ostatnio wzloty i upadki, ale obecnie udało mu się odnaleźć moment, w którym jest w stanie oddać dwa równie dobre skoki. Męczył się, aby odnaleźć noszenie, ale teraz wszystko wydaje się być w porządku – powiedział emerytowany skoczek, a obecnie ekspert norweskiej telewizji, Anders Jacobsen. – Mieliśmy nawet szansę na „norweskie” podium, ale drobne błędy zepsuły ten plan. Tak czy inaczej, Johann zrobił świetną robotę – zakończył Jacobsen.
Forfang nie tylko poradził sobie świetnie w konkursie indywidualnym, ale również w rywalizacji drużynowej znacznie pomógł kolegom z ekipy wypracować trudną do zniwelowania przewagę punktową nad rywalami. – Wzbiliśmy się na poziom niedostępny rywalom. Wspaniale smakuje taki sukces – po zwycięstwie w konkursie drużynowym powiedział srebrny medalista z drużyny z Lahti, Anders Fannemel.
Podobne odczucia wyraził Daniel-Andre Tande. – W drugim skoku niemal czułem jak przy wyjściu z progu moje narty i powietrze stają się jednością, one po prostu mnie niosły. Już wtedy wiedziałem, że polecę daleko. To niepowtarzalne uczucie, kiedy każdy w zespole wykonuje swoje zadanie na 100% możliwości. W tym sezonie czeka nas wiele konkursów drużynowych, w których – mam nadzieję – będziemy kontynuować tę zwycięską passę – podsumował trzeci skoczek ubiegłej zimy.
Magdalena Janeczko
Źródła: nrk.no / nettavisen.no / informacja własna