Tomasz Pilch był autorem zdecydowanie największej narciarskiej niespodzianki w trakcie minionego weekendu. 17-letni reprezentant polskiej kadry juniorów w inauguracyjnym konkursie zimowego Pucharu Kontynentalnego sięgnął po zwycięstwo i koszulkę lidera cyklu na skoczni, na której prawie 8 lat temu po olimpijskie srebro sięgnął jego wujek, Adam Małysz.
Pilch: „Oglądałem igrzyska, pamiętam jak skakał wujek”
Podczas gdy „Orzeł z Wisły” walczył w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich rozgrywanych w 2010 roku w Vancouver (konkursy skoków przeprowadzono w Whistler), jego siostrzeniec stawiał dopiero pierwsze kroki na skoczni. Niespełna 10-letni chłopak śledził sportowe poczynania wujka w telewizji i chciał pójść w jego ślady. – Oglądałem wtedy igrzyska i pamiętam jak skakał wujek – przyznał Pilch, który w sobotę na normalnym obiekcie olimpijskim wygrał zmagania narciarskiej „drugiej ligi”. – Dla mnie jest to pierwsze zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym. Szczególne jest to, że mogłem wygrać na skoczni, na której wujek sięgał po medale na igrzyskach – dodał. Zapytany o to, czy korzysta z rad Adama Małysza, przyznał: – Czasami wujek doradza mi jak do nas przyjeżdża. Zazwyczaj zostawia to jednak trenerom.
Są punkty PK, czas na start w Pucharze Świata?
Reprezentant klubu WSS Wisła zapewnił, że ma za sobą udane finalne przygotowania do zimowych startów. Co więcej już zrealizował plan minimum na początek sezonu. – Mieliśmy dwa obozy w austriackim Ramsau, wcześniej byliśmy w słoweńskim Kranju, gdzie pracowałem nad dojazdem, a szczególnie nad odbiciem. Zgrupowania jak najbardziej na plus – ocenia i dodaje: – Na ten sezon miałem w planach punkty Pucharu Kontynentalnego, więc teraz myślę, że fajnie byłoby wystartować w Pucharze Świata.
Zanim jednak Pilch wygrał konkurs PK, we wcześniejszych dniach zasygnalizował wysoką formę w trakcie zawodów FIS Cup rozgrywanych również w Whistler. Zajmował w nich odpowiednio 11. i 7. pozycję. Wybuch formy nastąpił podczas sobotnich zmagań na obiekcie HS-104, podczas których skokami na 102,5 i 101 metrów zapewnił sobie triumf nad Austriakiem Philippem Aschenwaldem oraz Norwegiem Mariusem Lindvikiem. W tyle zostawił też takich zawodników jak Tom Hilde, Andreas Wank, czy Klemens Murańka. – Moje zwycięstwo w Whistler bardzo mnie zaskoczyło. Wiedziałem że skaczę dobrze, ale nie liczyłem na zwycięstwo. Bardziej liczyłem na miejsce w czołowej „szóstce” – przyznał.
17-letni reprezentant Polski ma teraz przed sobą kolejne konkursy z cyklu Pucharu Kontynentalnego, które odbędą się w fińskiej Ruce. Tam ma sporą szansę, aby wywalczyć zwiększoną kwotę startową dla reprezentacji Polski na zawody Turnieju Czterech Skoczni. Czy w przypadku powodzenia może liczyć na start w zawodach najwyższej rangi? – Ciężko mi jest to ocenić, ale myślę, że jeśli udałoby mi się wywalczyć kwotę, to tak. Na pewno bardzo bym się cieszył, gdybym wystartował w Pucharze Świata. Nie napalam się jednak na nic. Po prostu w Ruce chcę oddawać swoje normalne skoki, bo do tej pory nie miałem okazji tam jeszcze skakać – tłumaczy.
rozmawiał Bartosz Leja