You are currently viewing Kamil Stoch: „To był trudny Turniej, ale dalej mam tę moc”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch: „To był trudny Turniej, ale dalej mam tę moc”

Dla Kamila Stocha, rywalizacja na niemieckich i austriackich skoczniach na przełomie roku nie należała tym razem do najłatwiejszych. Do Oberstdorfu pojechał jako świeżo upieczony mistrz Polski, a z perspektywy polskich kibiców, jeden z głównych faworytów do pokonania niesamowitego Ryoyu Kobayashiego. 31-letni mistrz olimpijski był w czołówce, jednak ostatecznie musiał uznać wyższość pięciu zawodników. – To był trudny Turniej Czterech Skoczni – przyznał.

 

Stoch: „Nie zawsze będę wygrywał. Nie wykorzystuję jeszcze pełni mocy”

Dwie poprzednie edycje niemiecko-austriackiego tournee, kolejno 65. i 66., należały do Kamila Stocha. Przed rokiem Polak wyrównał rekord Svena Hannawalda, wygrywając wszystkie cztery konkursu rozgrywane pomiędzy 31 grudnia, a 6 stycznia. W tym roku w Stochu upatrywano ewentualnego pogromcę fenomenalnego japońskiego lidera Pucharu Świata, a także zawodnika, który może podobnie jak Norweg Bjoern Wirkola przed 50 laty wygrać trzeci Turniej Czterech Skoczni z rzędu. Sport po raz kolejny pokazał swoje nieobliczalne oblicze i mimo, że Stoch niemal do końca liczył się w rozgrywce o podium, to finałowy konkurs w Bischofshofen mocno zweryfikował nasze nadzieje.

To był trudny Turniej, pod wieloma względami. Borykałem się z kilkoma problemami technicznymi. Przy tym, jeżeli coś nie gra, człowiek nie jest w pełni spokojny i pewny siebie, ale chce ten problem rozwiązać jak najszybciej. Im to dłużej trwa, tym szybciej łapie się nerwy – mówił zawodnik z Zębu pod skocznią im. Paula Ausserleitnera, na której zajął najgorsze w tym sezonie, 12. miejsce. – Wiem jednak na czym polega ten błąd. Muszę się bardziej skupić nad pozycją najazdową, nad tym, żeby była ona luźna, swobodna, żebym mógł się lepiej odbić – tłumaczył. Przypomnijmy, że w Oberstdorfie najbardziej utytułowany podopieczny trenera Stefana Horngachera zajął 8. miejsce, w noworocznym konkursie w Ga-Pa był 6., a w Innsbrucku wywalczył 5. lokatę.

Stoch tonował też emocje i niepokój, związane z regresem formy, w porównaniu do tej, którą prezentował jeszcze choćby w fińskiej Ruce, czy szwajcarskim Engelbergu, gdzie wskakiwał na podium. – Wszystko jest w porządku. Nie mam za co siebie rugać, ani co lamentować, bo jestem na dobrej drodze. Nie zawsze będzie wszystko wychodziło, nie zawsze będę wygrywał i wskakiwał na podium. Przy problemach, które się pojawiają i skokach, w których sam wiem, że stać mnie na dużo więcej, do samego końca walczę o podium turnieju… uważam, że nie mam się czym przejmować – skwitował szósty zawodnik 67. Turnieju Czterech Skoczni. Warto dodać, że w swoim 14. starcie w tej prestiżowej narciarskiej imprezie, Polak po raz 7. zmieścił się w czołowej „dziesiątce” stawki. – W Bischofshofen czułem już trudy turnieju. Każdy Turniej kosztuje mnóstwo energii, wysiłku psychicznego i fizycznego. W tym roku nie szło tak gładko, nie było tak pewnie i solidnie ja przed rokiem. Jestem jednak pewien, że dałem z siebie wszystko. Walczyłem do samego końca, robiłem co mogłem, żeby te skoki były najlepsze, na jakie mnie stać. Wystarczyło na tyle, na ile wystarczyło – dodał.

Za nami jednak dopiero pierwsza z kilku kluczowych imprez w tym sezonie. Turniej Czterech Skoczni dobiegł końca, jednak skoczków wciąż czekają przede wszystkim Mistrzostwa Świata w Seefeld, turniej Raw Air, czy też walka o Kryształową Kulę za Puchar Świata. Stoch nie zamierza rezygnować z narciarskiej batalii. – Mam tę moc. Jeszcze jej w pełni nie wykorzystuję – zapowiedział.

 

Stoch o Kubacki, Kobayashim i… Kurku

Reprezentant klubu KS Eve-nement Zakopane pochwalił też szczególnie dwóch zawodników, będących bohaterami tegorocznego tournee. Mowa tu m.in. o Dawidzie Kubackim, który do końca walczył o turniejowe podium i mimo iż ostatecznie był czwarty, dwukrotnie plasował się w konkursowych czołowych „trójkach” (w Garmisch-Partenkirche był trzeci, w Bischofshofen drugi) i pełnił nieformalną rolę lidera biało-czerwonej kadry. – Dawid nikogo nie zastępuje. On robi swoje. Już mówiłem, że drzemie w nim ogromny potencjał, który jeszcze się do końca nie ujawnił. Mam nadzieję, że przyszłość pokaże, co Dawid potrafi. Wierzę, że i przed nim i przede mną same dobre chwile. Cieszę się też sukcesem Ryoyu Kobayashiego, bo wiem, jak trudno go zdobyć. Skakał wybornie. Pokazał nie tylko dobre skoki, ale przy tym, że potrafi utrzymać nerwy na wodzy. Odporność psychiczna była jego kluczową bronią.

Podczas sobotniej finałowej gali 84. Plebiscytu Przeglądu Sportowego na najlepszego polskiego sportowca 2018 roku, Kamil Stoch zajął drugie miejsce. Głosami kibiców wygrał złoty medalista mistrzostw świata w siatkówce i MVP tamtego turnieju, Bartosz Kurek. Tuż po odebraniu statuetki czempiona, znakomity polski siatkarz powiedział pamiętne słowa: „Kamil, jesteś bogiem, a ja tutaj tylko na chwilkę wskoczyłem”. Jak zareagował na to Stoch? – Przeczytałem słowa, które wypowiedział Bartek Kurek. Ja nie miałem możliwości powiedzenia tego, czego chciałem, a bardzo gratuluję wszystkim nominowanym sportowcom, całej dziesiątce. Każdy zasługuje na miano sportowca roku poprzez to, co osiągnął. Ale że sportowiec roku może być tylko jeden, tym bardziej chylę czoła Bartkowi i całej siatkarskiej rodzinie. Dali czadu.

 

notowała w Bischofshofen, Julia Piątkowska
informacja własna

 

Dodaj komentarz