You are currently viewing Zwycięstwo po latach, Gregor Schlierenzauer: „To najlepsza motywacja”
Gregor Schlierenzauer (fot. Anna Trybuś)

Zwycięstwo po latach, Gregor Schlierenzauer: „To najlepsza motywacja”

Takie sportowe historie poruszają najbardziej. Gregor Schlierenzauer, który w latach 2006-2014 wygrał aż 53 indywidualne i 16 drużynowych konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich, od czasu ostatniego triumfu, który zanotował w grudniu 2014 roku, znalazł się w sportowym kryzysie. Dzisiaj Austriak po tak długiej przerwie ponownie znalazł się na najwyższym stopniu podium. Dokonał tego wraz z kolegami w konkursie drużynowym w Lahti.

 

Wymiar sukcesów drużynowych różni się z pewnością od tych wywalczonych samodzielnie, jednak obecność 29-letniego Schlierenzauera na najwyższym stopniu podium właśnie w Lahti jest niewątpliwie symboliczna. Dla utytułowanego Tyrolczyka jest to już czwarty sezon, w którym stara się powrócić do wielkiej formy sprzed lat i nawiązać rywalizację ze światową czołówką. Tej zimy wystartował jedynie w czterech konkursach indywidualnych (na przełomie listopada i grudnia 2018 r.), a punkty zdobył tylko raz – za zajęcie 12. lokaty w fińskiej Ruce. Po konkursach w Niżnym Tagile zdecydował się jednak na kolejną przerwę i indywidualne przygotowania z trenerem Florianem Lieglem. Od tego czasu nie było wiadome, kiedy znów zobaczymy Schlierenzauera na skoczni.

W międzyczasie wielka gwiazda austriackich skoków pojawiła się w dwóch konkursach narciarskiej „drugiej ligi” w Bischofshofen. W rozgrywanym tam Pucharze Kontynentalnym reprezentant klubu SV Innsbruck Bergisel zajął 9. i 4. miejsce, nadal nie mogą się przełamać i ponownie zaznać smaku podium. Powrót do zmagań elity nadszedł w fińskim Lahti, tam gdzie Finowie z nostalgią wspominali zmarłego niedawno Mattiego Nykaenena, zawodnika, który do czasu wielkich triumfów Schlierenzauera, był zdobywcą największej liczby zwycięstw w konkursach Pucharu Świata. To właśnie na skoczni Salpausselka (K-116 / HS-130), Austriak być może rozpoczął swoje sportowe odrodzenie. Dzisiaj był co prawda czwartym ogniwem ekipy trenera Andreasa Feldera (skoki na 120,5 i 117,5 metra dały mu indywidualnie 17. notę), jednak już podczas wczorajszych treningów (13. i 34. miejsce) i kwalifikacji (11. miejsce), pokazywał skoki naprawdę przyzwoite.

Bardzo miło jest powrócić do Pucharu Świata, szczególnie jeśli od razu powraca się na najwyższy stopień podium wraz z kolegami z austriackiej drużyny. Minione tygodnie były dla mnie trudnym okresem. Poświęciłem ten czas na ciężką pracę i intensywny trening w domu. To jednak wydaje się być dobrą podstawą. Jestem szczęśliwy z powrotu, jednak szczerze mówiąc wciąż jest jeszcze trochę poprawek, które muszę wprowadzić do swoich skoków. Nie mogę się teraz doczekać kolejnych kroków. Myślę, że jestem na dobrej drodze i że dobrze się spisałem mając na sobie numer startowy – powiedział podczas konferencji prasowej. Warto dodać, że dzięki dzisiejszemu zwycięstwu, Gregor Schlierenzauer został zawodnikiem z największą liczbą drużynowych triumfów w Pucharze Świata w historii. Ma ich już 17.

29-latkowi podczas dzisiejszych zawodów towarzyszyli jeszcze mocniejsi młodsi koledzy z drużyny. W tym gronie byli: 25-letni Stefan Kraft (2. nota konkursu), 27-letni Michael Hayboeck (9. nota konkursu) i 23-letni Philipp Aschenwald (10. nota konkursu). – Mamy wciąż młody zespół, a bycie w nim na najwyższym stopniu podium jest najlepszą motywacją. Szczególnie przed kolejnymi konkursami i zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w narciarstwie klasycznym w austriackim Seefeld. To wszystkim nam doda dużo pewności siebie, jednak ja muszę zachować cierpliwość i nadal codziennie ciężko pracować, aby utrzymać wzrastający poziom – komentował dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli. Zapytany o cele na niedzielny konkurs indywidualny, odparł: – Od siebie oczekuję tego, że oddam takie skoki, jakie prezentowałem w treningach. Dzisiaj pierwsza seria w moim wykonaniu była całkiem solidna, dobra. To jest mój cel, a później zobaczymy, które miejsce da to w klasyfikacji. Tutaj w Lahti wiatr często bywa jednak zdradliwy, trzeba mieć więc szczęście do dobrych warunków. Ogólnie chcę się skupić na swoim występie i kwestiach technicznych.

Z powrotu doświadczonego kolegi, cieszył się m.in. Michael Hayboeck. – To naprawdę fajne, że Gregor powrócił do drużyny, to sprawia, że zwycięstwo tutaj jest wyjątkowe. Do tej pory sezon nie był dla nas łatwy, ale teraz okazuje się, że stabilnie się rozwijamy – przyznał.

Spoglądając na występ Austriaków, warto podkreślić kolejny znakomity start Stefana Krafta. Zawodnik, który właśnie na skoczniach w fińskim Lahti, przed dwoma laty sięgnął po dwa tytuły mistrza świata, po raz kolejny w Kraju Świętego Mikołaja pokazał swoje wielkie możliwości. Co więcej, potwierdził, że podczas zbliżających się Mistrzostw Świata w Seefeld będzie w ścisłym gronie faworytów, nie tylko do podium, ale również do złota. Sam zainteresowany przyznał, że drużynowy triumf na skoczni Salpausselka przyszedł w odpowiednim momencie. – Świetnie, że stało się to właśnie dzisiaj. Wiedzieliśmy, że możemy wskoczyć na podium. Dobrym uczuciem było być tam na górze i znowu skakać jako ostatni. W Lahti nigdy nie jest łatwo, ta skocznia to „pudełko niespodzianek” – podsumował.

 

informacja własna / Krone.at
korespondencja z Lahti, Anna Trybuś

 

Dodaj komentarz