You are currently viewing Andreas Wellinger: „Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga”
Andreas Wellinger (fot. Julia Piątkowska)

Andreas Wellinger: „Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga”

Wszyscy fani skoków narciarskich z utęsknieniem czekali na powrót Andreasa Wellingera na skocznię. Mistrz olimpijski z PyeongChang w czerwcu 2019 roku zerwał więzadła krzyżowe i stracił cały sezon 2019/2020. Kiedy wyleczył kontuzję kolana, wydawało się, że powrót do treningów to kwestia dni. Tymczasem Niemiec… złamał obojczyk surfując w Australii. Teraz rozpoczyna drogę, która ma mu umożliwić powrót do światowej czołówki.

 

Kontrowersyjne wakacje i kontuzje

Andreas Wellinger w połowie marca wyleciał do Australii, aby spędzić czas z siostrą i odpocząć w trakcie krótkiego urlopu. Wycieczka na drugi koniec świata w dobie pandemii koronawirusa spotkała się jednak z wieloma negatywnymi komentarzami ze strony fanów, którzy w wielu wpisach w mediach społecznościowych mówili o nieodpowiedzialnej postawie młodego skoczka. – Wyruszyłem do Australii tuż przed pandemią koronawirusa, żeby odwiedzić swoją siostrę. Kiedy wyjeżdżałem wszystko było normalnie – starał się tłumaczyć sam zainteresowany.

Wellinger Andreas LGP.Wisla .2016 fot.Bartosz.Leja  300x200 - Andreas Wellinger: "Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga"
Andreas Wellinger (fot. Bartosz Leja)

Wtedy nie wiedział jeszcze, że „podróż życia” będzie okupiona… kolejną kontuzją. Na początku kwietnia 24-latek poinformował kibiców o urazie obojczyka, którego nabawił się podczas surfowania. – Kiedy surfowaliśmy moja deska utknęła w piasku, a ja upadłem na bark w płytkiej wodzie. Od razu zaczął mnie boleć obojczyk i szybko zdałem sobie sprawę, że to poważniejszy uraz – wspomina w wywiadzie z portalem chiemgau24.de.

Po konsultacji z Niemieckim Związkiem Narciarskim (DSV), Wellinger zdecydował się poddać operacji jeszcze będąc w Australii. – Długą podróż powrotną do Niemiec rozpocząłem zaledwie dzień po operacji i odetchnąłem z ulgą, kiedy bezpiecznie wróciłem do domu – przyznał. Po powrocie do kraju rozpoczął zabiegi fizjoterapii pod okiem specjalistów z DSV.

Trzykrotny zwycięzca zawodów Pucharu Świata wspomina również dzień, w którym doznał kontuzji więzadeł w kolanie. – Czułem się tak, jakbym dostał obuchem w głowę. Diagnoza była bardzo przygnębiająca, prawie wszystko, co mogło mi się zepsuć w kolanie, zostało zerwane – podkreślił. Utytułowany skoczek przeszedł operację trzy dni po wypadku, a później rozpoczął żmudny proces rehabilitacji. Niemiec dodał też, że poznał swoje ciało z zupełnie innej strony i niemalże od nowa musiał nauczyć się chodzić, tak aby nie nadwyrężać kontuzjowanego kolana. Podczas dochodzenia do pełni sprawności mógł jednak liczyć na wsparcie bliskich. – Moja rodzina i przyjaciele odegrali główną rolę i dali mi niesamowitą siłę. Trenerzy i fizjoterapeuci motywowali mnie, a we właściwych momentach dali mi też niezbędny kopniak w tyłek i mówili, że mam się nie poddawać – zaznaczył.

 

Powrót na skocznię w czasie pandemii

Swoje pierwsze skoki po prawie rocznej przerwie, Andreas Wellinger oddał 14 maja. Drużynowy mistrz olimpijski z Soczi przyznał, że bardzo stresował się powrotem na skocznię. – Ulżyło mi, gdy wszystko poszło dobrze i  kiedy zdałem sobie sprawę, że fizycznie jestem gotowy, żeby znów skakać – powiedział.

Andreas Wellinger Oberstdorf.lot .2018 fot.Bartosz.Leja  300x199 - Andreas Wellinger: "Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga"
Andreas Wellinger (fot. Bartosz Leja)

Warto zaznaczyć, że niemieckie kadry w dobie pandemii koronawirusa, zdecydowały się na treningi w mniejszych grupach, stosując się bardzo dokładnie do panujących obostrzeń. Zgodnie z informacjami docierającymi ze sztabu szkoleniowego trenera Stefana Horngachera, wszystko przebiega zgodnie z planem, a utrzymywanie obowiązujących reżimów sanitarnych jest łatwiejsze ze względu na specyfikę skoków narciarskich jako sportu rozgrywanego na otwartej przestrzeni.

Tegoroczny letni sezon nie będzie jednak z pewnością tak intensywny jak poprzednie. Mniejsza liczba konkursów, a także prawdopodobna nieobecność reprezentantów Niemiec w zawodach FIS Grand Prix w Kazachstanie i Rosji spowoduje, że absolutnie priorytetowo zostanie potraktowana „kampania” zimowa. Sam Wellinger zapowiedział, że na powrót do wielkiej formy musi jeszcze poczekać. – Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga.

24-latek chce jak najlepiej wykorzystać okres przygotowawczy, aby w pełni odzyskać pewność siebie. Planuje też wystartować w kilku konkursach Letniej Grand Prix. Ponowne dostanie się do silnej niemieckiej ekipy i do narciarskiej elity nie będzie jednak oczywistością. – Wystarczy spojrzeć na wyniki z ostatnich kilku lat. Sukcesy Markusa Eisenbichlera, Karla Geigera, Stephana Leyhe, Constantina Schmida, ale i moje mówią same za siebie – wymienia i dodaje: – Pracujemy razem jako prawdziwa jednostka i pomagamy sobie wzajemnie, dzięki temu osiągamy sukcesy. To nie przypadek, że jesteśmy mistrzami świata, wicemistrzami olimpijskimi i zdobywcami Pucharu Narodów.

 

Sezon wielkich imprez

Karl Geiger winnerPredazzo2020 fot.KonstanzeSchneider 300x200 - Andreas Wellinger: "Chcę znów być w czołówce, ale to będzie długa i trudna droga"
Karl Geiger (fot. Konstanze Schneider)

Jak doskonale wiemy, kalendarz zmagań najwyższej rangi w sezonie zimowym 2020/2021 będzie wyjątkowo napięty. Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich w Planicy, które odbędą się już w grudniu, następnie Turniej Czterech Skoczni, Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie i cykl Raw Air, który zacznie się tuż po czempionacie w Niemczech. W międzyczasie oczywiście cotygodniowa rywalizacja w Pucharze Świata…

Wellinger nie może się doczekać powrotu do międzynarodowej czołówki i cieszy się na samą myśl o tylu ważnych zawodach. – Duże imprezy zawsze są dla sportowców czymś wyjątkowym, dlatego nie możemy się ich doczekać. To będzie naprawdę fajny sezon, a fani skoków narciarskich dostaną to, na co tak długo czekali – skwitował. O wynikach w dużej mierze może jednak decydować właśnie praca wykonana latem. W nadchodzącym sezonie wyjątkowo istotne będzie zatem rozplanowanie sił, bo wszystkich czeka bardzo intensywne pięć zimowych miesięcy. 

 

Weronika Brodowska,
źródło: chiemgau24.de / skispringen-news.de

 

Dodaj komentarz