Po 6. Latach przerwy „Hochfirstschanze” wróciło do kalendarza Pucharu Świata w skokach narciarskich. Ostatnim zwycięzcą na tej skoczni był… Adam Małysz. Czy któryś z Polaków jest w stanie powtórzyć jego wyczyn? Zapraszam do lektury „No i poleciało!”
Władzie FIS długo kazały nam czekać na ponowne skoki w południowo-wschodniej części niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia (z niem. Baden-Württemberg). Wreszcie nastał ten moment i doczekaliśmy wielkiego powrotu tejże skoczni do kalendarza. Warto przypomnieć, że ostatnim zwycięzcą był tutaj Adam Małysz, który triumfował tutaj 2-krotnie w 2007 roku.Od tego czasu nie rozegrano w Neustadt żadnych zawodów Pucharu Świata, ale rokrocznie od 2009 gościł tam Puchar Kontynentalny.
Teraz wracamy w ten rejon, choć już bez Adama Małysza, ale z innymi naszymi „cichymi faworytami". Do takiej roli możemy już zaczynać się przyzwyczajać, gdyż taka, a nie inna forma naszych zawodników na to wskazuje. Może to i lepiej? Presja wywierana jest na innych reprezentacjach (Niemcy, Austria czy Japonia), a z boku spokojnie „czyhają" Polacy. To, że nie zawsze radzimy sobie będąc pod presją, wiemy doskonale z autopsji, dlatego jak widać wolimy taką, a nie inną rolę.
Dobre skoki Polaków podczas dzisiejszych treningów i kwalifikacji po raz kolejny napawają nas optymizmem. Tylko że już niejednokrotnie w tym sezonie nie przekładały się te wyniki na dobre skoki w zawodach. Cieszy na pewno to, że lider naszej kadry - Kamil Stoch - oddaje regularne, dalekie skoki (przynajmniej tu, w Titisee), a także to, że pozostali Panowie nie odstają od mistrza świata z Zębu.
Zapewne dużą rolę w obecnej dyspozycji naszych skoczków odegrały skoki treningowe na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, w tym tygodniu. Wreszcie udało się potrenować u siebie i w spokoju rozwiązać problemy w głowach zawodników – zapewne tak mógł pomyśleć sztab szkoleniowy naszej kadry. A problemy na pewno były, gdyż brak regularności w skokach na początku sezonu zaprzątał myśli nie tylko trenerów, ale zwłaszcza skoczków, co mogło powodować problemy.
Młodzież odesłana została na Uniwersjadę, więc możemy skupić się na naszych bardziej doświadczonych zawodnikach. Zawody w Titisee-Neustadt będą o tyle ważne, że będzie to jedna z ostatnich przymiarek do składu na Turniej Czterech Skoczni, który za nieco ponad dwa tygodnie rozpoczyna się w Oberstdorfie. Do tego czasu pozostały jeszcze skoki tutaj w Neustadt oraz zawody w Engelbergu. Podczas przerwy świątecznej poznamy skład na niemiecko-austriacki turniej. Patrząc na zakończone zawody w tym roku do tej kadry nie ma faworytów. Można spekulować, że nawet dobrze dziś dysponowany Kamil Stoch nie może być pewien udziału w tym turnieju. Ten weekend pokaże kogo na co stać – to jest pewne, przynajmniej w naszej kadrze.
Każdy skok może być zatem niemal „na wagę złota".
Czy trenerzy zastosują niebawem taktykę: „jedno potknięcie – koniec zabawy"?
Pożyjemy, zobaczymy...
Myślę jednak, że czekają nas dwa ciekawe weekendy ze skokami narciarskimi w roli głównej!
Piotrek Więcławek