You are currently viewing „No i poleciało”: Światełko w tunelu

„No i poleciało”: Światełko w tunelu

stoch mp b.leja - „No i poleciało”: Światełko w tunelu

Za nami niemiecka część Turnieju Czterech Skoczni w której prócz naszej najlepszej dwójki, czyli Stocha i Żyły, zawiedli pozostali polscy skoczkowie. Poniżej zapraszam na podsumowanie tego, co zobaczyliśmy na skoczniach w Niemczech w wykonaniu „biało-czerwonych”.

Miał nie wracać, ale wrócił

Mowa tu oczywiście o Kamilu. Decydując się na szybszy powrót, Kamil Stoch wlał w serca kibiców wiarę w to, że wreszcie polskie skoki powrócą na właściwe tory. Stonowane wypowiedzi naszego mistrza wprowadziły pewną nutkę spokoju w mediach. Kibice w kraju nad Wisłą nie oczekiwali zbyt wiele od 26-latka. W ten sposób Stoch, który zrobił prezent swoim fanom na Gwiazdkę mógł spokojnie się przygotowywać do startu w Oberstdorfie.

W inauguracyjnym konkursie 63. TCS wystąpiło pięciu Polaków. Szóstym, który nie przebrnął przez kwalifikacje był Klemens Murańka. W niedzielny wieczór, który nie był dla skoczków udany, swój skok zdołał oddać tylko Dawid Kubacki.

Oberstdorf – niespodzianka

zyla piotr j.piatkowska 300x200 - „No i poleciało”: Światełko w tunelu
Piotr Żyła, fot. Julia Piątkowska

W przełożonym na następny dzień konkursie nie było już aż takich problemów z wiatrem. Nic nie zapowiadało dobrego wyniku Stocha w zawodach po serii próbnej. Krótki skok przyprawił nas o ciekawość. Prędzej można było się spodziewać niezłego występu Piotra Żyły.

Przez cały sezon nasi skoczkowie zawodzą. Każdy kolejny start wiąże się z oczekiwaniami, że może będzie lepiej. A wszystko to w myśl stwierdzenia „co było a nie jest, nie pisze się w rejestr”. Pisze się jednak w pucharowe punkty, których Polacy nie mają zbyt wiele. Niestety zmagania w Oberstdorfie nie przerwały tej złej passy. Trójka z naszych odpadła po pierwszej serii, a na pozycję lidera w naszej kadrze znów wrócił Stoch. Niespodziewane 13. miejsce na półmetku zmagań w konkursie? Owszem, niespodziewane. Ale prawdziwą bombę Stoch odpalił w drugiej serii. Choć się na to nie zanosiło, to jednak zawody skończył na znakomitym czwartym miejscu. Kto by pomyślał na starcie TCS?

Naprawdę cieszy fakt, że mistrz olimpijski z Soczi wrócił do rywalizacji w wielkim stylu. Zmartwił nas gest Polaka już po wylądowaniu w pierwszej serii, kiedy to chwycił się za leczoną kostkę. Ale że jest to góral z krwi i kości, idzie dalej i nie narzeka. Właśnie za to kibice go kochają, a rywale szanują. To jest typ zawziętego sportowca.

W Ga-Pa było podobnie. Znów piątka naszych, znów jeden nie awansował do konkursu. Tym razem trener Kruczek wyciąga pierwsze konsekwencje i odsyła Janka Ziobrę do domu. W konkursie nie jest już tak kolorowo jak w Oberstdorfie. Punktują ponownie Stoch i Żyła, obaj kończąc zmagania w drugiej „10”.

Być jak Kuenzle, czyli stanowczy Kruczek

Kruczek Lukasz Anna.Cis 300x199 - „No i poleciało”: Światełko w tunelu
Łukasz Kruczek, fot. Anna Cis

Wnioski, które trener Kruczek wyciągnął są trafne, ale nie w stu procentach. W tym momencie możemy wziąć za przykład trenera Szwajcarów Martina Kuenzle, który widząc wysoką dyspozycję tylko u Simona Ammanna, na inauguracyjny konkurs wysyła tylko czterokrotnego mistrza olimpijskiego. Czy w naszym przypadku Łukasz Kruczek nie powinien postąpić podobnie? Mamy przygotowane obiekty do skakania, dlatego też do kraju można zawrócić resztę skoczków, poza Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą, którzy punktują regularnie i skaczą (w miarę) regularnie.

Tu i owszem może pojawić się pytanie, czy trener Kuenzle zrobił to faktycznie celowo. Trzeba pamiętać, że z weekendem w Oberstdorfie pokrywała się rywalizacja Pucharu Kontynentalnego w szwajcarskim Engelbergu. Tu została posłana część naszej kadry. Teraz po dwóch kolejnych mizernych występach, trener Kruczek powinien był – bynajmniej w moim odczuciu – dać szansę spokojnego treningu w kraju właśnie tym zawodnikom.

Gdyby takie rozwiązanie udało się zastosować przed zawodami w Bischofschofen (przed Innsbruckiem już się nie uda) to wówczas to zagranie byłoby z pewnością odebrane w sposób mobilizujący dla reszty kadry. Po co się męczyć w kolejnych konkursach TCS, skoro można spokojnie poćwiczyć w kraju?

W przeszłości, gdy Adam Małysz czy Kamil Stoch poszukiwali formy przed imprezami mistrzowskimi, udawali się do Ramsau. Tam w spokoju trenowali i jak się później okazywało, dawało to pozytywne skutki. Czy z resztą kadry tak nie można? Czy pozostanie nam liczyć tylko na to, że powracający na skocznię Stoch jakimś cudownym sposobem podciągnie poziom sportowy u reszty kadry. Czyżby miał on być światełkiem w tunelu? Jeśli tak, to ten tunel trzeba oświetlić w środku. Sam Stoch z zewnątrz nie podoła temu wyzwaniu.

 

Piotrek Więcławek

Dodaj komentarz