Sporo brakuje Krzysztofowi Biegunowi do formy, którą prezentował jeszcze przed sezonem, kiedy to został liderem PŚ. Dzisiaj w Bischofshofen, pododnie jak w Innsbrucku, odpadł już w kwalifikacjach. Dwukrotnie przed skokiem Polaka upadał Amerykanin Nicholas Fairall. – Mnie akurat lądowało się dobrze. Może gdybym skoczył 140 metrów to bym miał problem – powiedział po kwalifikacjach.
Skoki treningowe Bieguna na 118,5 i 118 metrów (53. i 37. miejsce) nie napawały optymizmem, niestety w kwalifikacjach skok na 116,5 metra dał mu dopiero 54. lokatę.
– Na pewno jest progres w porównaniu z Innsbruckiem, ale to na pewno nie jest jeszcze to, co potrafię na 100 procent. Mam większe możliwości – powiedział 20-letni reprezentant kadry B.
Biegun zarówno w serii treningowej, jak i w kwalifikacjach musiał uzbroić się w cierpliwość.
– W dwóch seriach treningowych mówili, żeby być ostrożnym. Akurat przede mną Nick upadł i musiałem czekać ponad 10 minut, teraz w kwalifikacjach znów to samo. Trochę mnie to rozproszyło, ale na to nie mogę zwalać – przyznał.
Zapytany o problemy na zeskoku obiektu w Bischofshofen, odparł: – Mnie akurat lądowało się dobrze. Może gdybym skoczył 140 to bym miał problem.
rozmawiała w Bischofshofen Julia Piątkowska