Za nami magiczne zawody na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, a przed nami…? Teoretycznie nie wiadomo, czy za rok stolica polskich Tatr ponownie ugości najlepszych skoczków narciarskich świata. Odpowiedzialni za sportowe obiekty politycy i działacze uspokajają jednak kibiców – są pieniądze na remont skoczni im. Stanisława Marusarza!
Temat koniecznej modernizacji Wielkiej Krokwi to nie nowość – już rok temu po triumfie w stolicy polskich Tatr Kamil Stoch apelował do zarządzających obiektem działaczy, by o niego zadbali. Mieszkaniec Zębu ostrzegał już wtedy, że Zakopane może stracić zawody najwyższej rangi, nie mając świadomości, że jego słowa tak szybko znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tak się jednak stało – planowany na początek sierpnia konkurs Letniej Grand Prix został odwołany. I choć zimowy Puchar Świata w styczniu 2016 r. nie był zagrożony ani przez chwilę, o tyle w kalendarzu na kolejny sezon Zakopanego już nie ma, bowiem homologacja Wielkiej Krokwi kończy się z upływem bieżącego roku.
Wydaje się jednak, że polscy kibice co roku odwiedzający zawody w Tatrach nie mają powodów do zmartwień. Kilka dni temu miało miejsce posiedzenie Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, podczas którego oficjalnie przyznano środki z budżetu na renowację zakopiańskich obiektów, i to w liczbie mnogiej, bowiem niezbędny, dużo większy remont, obejmie także sąsiadujące z obiektem im. Stanisława Marusarza skocznie należące do kompleksu tzw. Średniej Krokwi. Problem polega na tym, że modernizacja powinna być zakończona do września tego roku, by Międzynarodowa Federacja Narciarska mogła przyznać prawo do rozgrywania międzynarodowych zawodów na kolejne lata. Czasu zostało więc bardzo mało - by zdążyć, prace powinny rozpocząć się już w marcu. Działacze uspokajają jednak, że tak właśnie się stanie. - Możemy już zapraszać na zawody za rok - przyznał na łamach Radia Kraków dyrektor generalny Centralnego Ośrodka Sportu, Cezary Andrzej Jurkiewicz.
Kwestia renowacji Wielkiej Krokwi jest z pewnością pilna, i to nie tylko ze względu na możliwość utraty zawodów najwyższej rangi, ale i na brak bazy treningowej. Podczas gdy w Beskidach próżno było szukać śniegu, biało-czerwoni trenowali właśnie w Zakopanem, jednak jak podkreślają sami sportowcy, obiekt jest zbyt łatwy technicznie jak na współczesne standardy. Kąt nachylenia rozbiegu na skoczni im. Stanisława Marusarza wynosi 10,5 stopnia, podczas gdy na zagranicznych obiektach standardem jest kąt 11 stopni (taki mają m.in. Grosse-Olympiaschanze w Garmisch-Partenkirchen, skocznia im. Paula Ausserleitnera w Bischofshofen czy duża skocznia należąca do kompleksu Lugnet w Falun). Brakuje też torów lodowych, które umożliwiałyby treningi niezależnie od pogody i bez konieczności wyjazdów za granicę. Bo choć najpierw Łukasz Kruczek twierdził, że brak skoków na obiektach z torami lodowymi nie ma znaczenia, to jednak u progu zimy Kamil Stoch narzekał na to, że nie mógł ćwiczyć w warunkach zbliżonych do tych, które mają jego rywale.
Jak informował nas w kwietniu dyrektor COS w Zakopanem, Jacek Bartlewicz, oprócz zamontowania torów lodowych modernizacja ma objąć zmianę profilu skoczni poprzez obniżenie buli czy zamontowanie nowych band. Dużo więcej pracy będzie wymagał remont kompleksu Średniej Krokwi (K-85, K-65, K-35, K-15) - wykaz planowanych robót znajdziecie TUTAJ >>>. Przypomnijmy, że Średnia Krokiew utraciła homologację FIS z końcem 2012 roku. Od kilku lat młodzi skoczkowie ze stolicy Tatr muszą trenować na skoczniach w Szczyrku, co wiąże się z licznymi podróżami. Ostatnie międzynarodowe zawody na Średniej Krokwi odbyły się w lipcu 2011 roku, kiedy to do Zakopanego zawitał Puchar Kontynentalny Pań. Najlepsza okazała sie wówczas Maja Vtic.
źródlo: informacja własna / Polskie Radio
