Słoweńska sobota i nieprzewidywalna niedziela – tak weekend ze skokami w Sapporo opisują słoweńskie portale narciarskie. „Sobota jak ze snu”, ale i „krok wstecz, który pokazuje że nie jest się maszyną” oraz „brak szczęścia do warunków” to chyba najwymowniejsze cytaty ze słoweńskich stron internetowych.
W sobotniej rywalizacji Słoweńcy zgarnęli całe podium. Zwycięstwo odniósł Peter Prevc, na drugiej lokacie znalazł się Domen Prevc, natomiast trzecie miejsce przypadło doświadczonemu Robertowi Kranjcowi. – Oczywiście to coś specjalnego, kiedy trzech Słoweńców jest na podium – zapewniał triumfator. Jego brat odniósł się z kolei do „rodzinnej” rywalizacji. – Nie chciałbym mówić o tym, kogo muszę pokonać. To, czy mogę pokonać mojego brata, zależy od nas obu. Jeśli chodzi o mój styl skoków, może wyglądać nieco ryzykownie, jednak ja sam nie uważam ich za taki. Mam to pod kontrolą – zapewnił.
Z trzeciego miejsca na podium bardzo zadowolony był Robert Kranjec. – Moja forma jest teraz o wiele lepsza, niż na początku sezonu. Nie było to łatwe, ponieważ wciąż czułem spory ból po przebytej operacji (ramienia – przyp.). Teraz jest jednak dużo lepiej, wiedziałem, że mój czas nadejdzie – komentował 34-latek.
„Po sobocie jak ze snu, kiedy Słowenia obsadziła podium trójką swoich skoczków, następny dzień w Sapporo nie był nasz” – pisał już w niedzielę portal siol.net. W słoweńskiej ekipie szwankowało już w kwalifikacjach, w których przepadł trzeci w sobotę Robert Kranjec. W konkursie błysku brakowało wszystkim, łącznie z lokomotywą drużyny Peterem Prevcem, ale i jego bratu Domenowi. Z kolei w sobotę – wyjąwszy podium – w czołowej szóstce uplasowało się aż czterech Słoweńców (szósty był Anze Lanisek – przyp.red.).
– Konkurs był trudny, mocno kręciło wiatrem. W konkursie niedzielnym miałem też problem z prędkością, co zapewne odbiło się na wyniku i miejscu. Straciłem dobre sześć metrów w obu skokach – przyznał Peter Prevc i dodał: – Seria próbna była bardzo dobra. Później zacząłem kombinować, czyli zrobiłem coś, czego w skokach nie wypada robić. I już dobrze nie było.
Do warunków odniósł się też trener Goran Janus. – W Sapporo trzeba było mieć trochę szczęścia, bo siła wiatru ciągle się zmieniała. Teraz, w poniedziałek, wracamy do domu, czas na odpoczynek i szybką regenerację – zdradził najbliższe plany szkoleniowiec Słoweńców. Wrażeniami podzielił się też najmłodszy członek klanu Prevc. Co ciekawe, odniósł się do wyników naszych reprezentantów. Niestety, utalentowany młodzian zauważył regres formy biało-czerwonych. – Dzisiejsze skoki podobały mi się bardziej niż wczorajsze. Choć tylko szóste miejsce, to w porównaniu z Polakami jest to jak dzień przeciw nocy, białe kontra czarne. Jestem zadowolony – powiedział, cytowany przez portal sloski.si.
Krajowi statystycy przypomnieli też o szansie, którą szóstym miejscem „zmarnował” lider Pucharu Świata. Gdyby udało mu się w niedzielę stanąć na podium, wyrównałby rekord należący do Janne Ahonena w liczbie zdobytych z rzędu lokat na podium (13 konkursów). Z „pudła” Prevc nie schodził od drugich zmagań w Lillehammer, które miały miejsce 6 grudnia.
źródło: sloski.si / siol.net / fis-ski.com