You are currently viewing Sławomir Hankus: „Wiązanie Tande nie było zapięte już na belce”, Norwegowie potwierdzają

Sławomir Hankus: „Wiązanie Tande nie było zapięte już na belce”, Norwegowie potwierdzają

Jeszcze wczoraj nie było wiadomo, co spowodowało feralny skok Daniela-Andre Tande w drugiej serii ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni, który pozbawił go szans na końcowy triumf. Już wtedy jednak Sławomir Hankus zauważył, że Norweg nie zapiął prawego wiązania. – Zapięte było tylko zabezpieczenie przed całkowitym wypięciem się narty – mówi. 

Laik tego nie zauważy, a i niektórzy eksperci nie byli przekonani co do błędu samego skoczka. Tezę o niedopatrzeniu Norwega snuł wczoraj Espen Bredesen, który przekonywał, że nie widzi innej możliwości. Podobne zdanie wyraził w rozmowie z nami Sławomir Hankus. – Nie jestem w 100% przekonany, że to jego błąd. Ewidentnie nie miał zapiętego wiązania w prawej narcie, ale czy sam nie dopełnił takich podstawowych czynności, czy może nie zrobił tego w 100% uważnie, to już ciężko ocenić z domowej kanapy – tłumaczył nam Hankus, a zapytany, czy mógł to być wynik stojącej przez Norwegiem presji, jak sugerował Bredesen, dodał: – Być może stres i tak wielka presja skierowały koncentrację zbytnio na samo zadanie, jakim był dobry skok, a Norweg nie dopracował początku. Z drugiej strony to jest ich bezpieczeństwo, zdrowie i bardzo rzadko zdarza się, by zawodnicy nie dopatrzyli tej podstawowej kwestii. Na potwierdzenie swojej opinii wysłał nam screen z zawodów, na którym widać, że prawy wspornik wpinany w tzw. „kostkę” nie jest ułożony równolegle do nogi Tande siedzącego na belce. Zamiast tego odchyla się ku tyłowi, w przeciwieństwie do lewego. A tak być nie powinno. 

Budowa wiazania fot.materialy prywatne Slawomir Hankus 300x200 - Sławomir Hankus: "Wiązanie Tande nie było zapięte już na belce", Norwegowie potwierdzają
Budowa wiązań nart produkowany przez firmę Slatnar, fot. Zbiory prywatne Sławomira Hankusa

Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy zawodnik coś zaniedbał, czy to przyczyna samego sprzętu, ale na dzień dzisiejszy telewizja i nagrania wychwytują różne momenty i być może, gdy Norwegowie obejrzą nagrania z różnych kamer, dojdą do tego, czy Tande wiązania zapiął, czy też nie. Na nagraniu z konkursu ewidentnie widać, że miał w ogóle niezapięte wiązanie w prawej narcie. Prawidłowo „kostka” z tworzywa sztucznego musi być wpięta do specjalnie zrobionego gniazda w bucie, a Tande miał to niewpięte już siedząc na belce. Jedyny element, który był prawidłowo przygotowany, to zabezpieczenie właśnie przed takimi sytuacjami. To pozwala w bezpieczny sposób skoczyć i wylądować, ale o dobrym skoku nie ma mowy – wyjaśnia dalej trener polskich skoczkiń, a także szkoleniowiec w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. – Tak wyglądają wiązania stosowane przez Tande. Te białe kostki z tyłu (na zdjęciu powyżej – przyp.red.) wpina się w but – dodaje.

Czy była możliwość, by narta skoczka Wikingów wypięła się w powietrzu całkowicie? Hankus: – Mogłoby się tak zdarzyć, gdyby nie posiadał specjalnego zabezpieczenia właśnie na takie sytuacje. Podobny przypadek miał miejsce w Val di Fiemmie w styczniu 2008 roku. Bjoern Einar Romoeren wyleciał z progu, a już po chwili nie miał narty

Hankus Slawomir LMP.Szczyrk.2015 fot.Bartosz.Leja  300x199 - Sławomir Hankus: "Wiązanie Tande nie było zapięte już na belce", Norwegowie potwierdzają
Sławomir Hankus, fot. Bartosz Leja

Co ciekawe, chociaż Norwegowie, a przede wszystkim sam Tande, potwierdzili tezy stawiane przez polskiego szkoleniowca dziewcząt, to opinia w polskim środowisku wcale nie była jednoznaczna.Trudno na podstawie zdjęcia wnioskować w 100%, ponieważ ten model wiązania może tak wyglądać. Natomiast były już w historii przypadki, kiedy faktycznie zawodnicy popełniali takie błędy. Zdarzały się również sytuacje, w których wiązania się wypinały. Wczoraj naliczyliśmy co najmniej kilkanaście takich przypadków w historii, dlatego obie wersje wyglądają na możliwe – odparł Łukasz Kruczek dziś rano, zapytany o to, czy Tande popełnił błąd, nie zapinając wiązania, czy to jednak tylko złudzenie. Ostatecznie do „winy” przyznał się na łamach norweskich mediów sam Tande, a zdruzgotany całą sytuacją był Thomas Hoerl odpowiedzialny za przygotowanie sprzętu w norweskiej kadrze, który myślał, że to jego niedopatrzenie omal nie doprowadziło do tragedii, a doprowadziło do przegranej 22-latka z Narwiku w 65. edycji Turnieju Czterech Skoczni. 

informacja własna, rozmawiała Kasia Nowak 

 

Ten post ma jeden komentarz

  1. skoczek

    od 59-65 sekundy na 1 filmiku wyżej widać ze ma oba zapięte.

Dodaj komentarz