Viktor Polasek w Park City sięgnął po złoty medal juniorskich mistrzostw świata. 19-letni reprezentant Czech nawiązał tym samym do sukcesu swojego rodaka Romana Koudelki sprzed 10 lat. Dodajmy, że podopieczny trenera Schallerta ma za sobą pierwsze punktowane lokaty w Pucharze Świata. – Ten sezon pokazuje, że idziemy w górę – stwierdził.
Tej zimy Polasek zaprezentował zwyżkę formy już w styczniu. Wówczas podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Titisee-Neustadt po raz pierwszy w karierze wygrał konkurs rozgrywany pod egidą FIS. W pokonanym polu zostawił wówczas m.in. Johanna Andre Forfanga. Później w Polsce reprezentant Czech zaliczył pierwsze punkty Pucharu Świata. W Wiśle był 26., a w Zakopanem 18. Już wtedy można było się domyślać, że do Vojtecha Stursy dołącza kolejny narciarski talent.
– Te zawody były dla mnie bardzo ważne. To miłe uczucie, zdobyć pucharowe punkty bezpośrednio przed juniorskim czempionatem. To był wielki pozytywny impuls. Wciąż jednak musiałem podejść do sytuacji z chłodnym umysłem, pozostać zrelaksowany – zaznaczył w rozmowie z naszym portalem.
W konkursie MŚJ na normalnym obiekcie kompleksu Utah Olympic Park (HS-100) Polasek skacząc 96 i 97,5 metra o 2,6 punktu wyprzedził Alexa Insama z Włoch oraz o 2,8 punktu Constantina Schmida z Niemiec. – Moje skoki nie były perfekcyjne, jednak wciąż były lepsze od prób treningowych. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się wygrać nawet wtedy, gdy inni zawodnicy skakali naprawdę bardzo dobrze. Słoweńcy wyglądali bardzo mocno i wydawali się być największym zagrożeniem, przynajmniej „na papierze”. Wówczas jednak nadszedł wielki czas dla Alexa i to był zawodnik, na którego musiałem najbardziej uważać – ocenił utalentowany zawodnik zza naszej południowej granicy.
Polasek zwrócił uwagę, że jednym z najważniejszych autorów lepszej dyspozycji młodych czeskich zawodników jest trener Richard Schallert. – Uważam, że wykonujemy całkiem dobrą robotę. Odkąd Richie wziął nas pod swoje skrzydła, wszystko ruszyło. Ten sezon pokazuje, że idziemy w górę – przyznał, a zapytany o rolę narciarskich „weteranów”, Jakuba Jandy i Jana Matury w czeskiej drużynie, odparł: - Wszyscy jesteśmy dla siebie dobrymi przyjaciółmi. Dobrze jest czuć, że mamy obok siebie tych facetów z ich wielkim doświadczeniem.
Polaska czekają teraz kolejne zimowe starty i zapewne niejednokrotnie dostanie jeszcze szansę w zawodach najwyższej rangi. - Chciałbym występować i regularnie punktować w Pucharze Świata. Do tego potrzebna jednak jest ciężka praca. Muszę więc ją kontynuować i być gotowym na kolejne wyzwanie - stwierdził. Nie jest wykluczone, że takowym będą zbliżające się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w fińskim Lahti.
informacja własna