Już jutro pierwsze testowe skoki na Letalnicy w Planicy oddadzą przedskoczkowie. W ostatnich dniach na mamucim obiekcie w Słowenii panowały gorączkowe przygotowania, które były utrudnione w związku z wysokimi temperaturami. – Nie ma paniki, wiemy, co musimy robić. Wszystko idzie zgodnie z planem – zapowiada dyrektor finału Pucharu Świata, Jelko Gros.
Tuż po zakończeniu wyczerpującego turnieju Raw Air i lotach narciarskich w norweskim Vikersund zawodników czeka ostatni akord sezonu 2016/2017. Areną finałowych konkursów tradycyjnie będzie mamuci obiekt Letalnica (HS-225) w słoweńskiej Planicy. W związku z wysokimi temperaturami panującymi ostatnio w tej alpejskiej dolinie organizatorzy musieli włożyć mnóstwo pracy w odpowiednie przygotowanie ogromnej skoczni. – Jesteśmy troszkę zaniepokojeni z powodu ciepłej pogody. Po zimnym lutym mamy w marcu wyjątkowe ocieplenie – przyznał dyrektor PŚ w Planicy, Jelko Gros, w rozmowie z portalem dnevnik.si. – Nie ma jednak paniki, wiemy, co musimy robić. Wszystko idzie zgodnie z planem – dodał słoweński działacz.
Do odpowiedniego przygotowania pokrywy śnieżnej na zeskoku Letalnicy konieczne było zastosowanie specjalnego preparatu, dzięki któremu biały puch wystawiony na działanie promieni słonecznych wolniej się rozpuszcza i twardnieje. Co więcej, armatki naśnieżające obiekt mogą działać wyłącznie nocą, kiedy temperatury choć na chwilę spadają poniżej 10°C. Później praca polega na delikatnym udeptywaniu śniegu przez narciarzy. Znając jednak doświadczenie słoweńskich organizatorów, można być pewnym, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.
Dodajmy, że pierwsze testy areny finału Pucharu Świata już jutro. Tuż po godz. 10:00 na słoweńskim „mamucie” pojawią się przedskoczkowie, których tez stać na osiąganie imponujących odległości. Przypomnijmy, że przed rokiem jeden z nich, Tilen Bartol, nie zdołał wylądować lotu na 252 metry. Czy po zeszłotygodniowym „festiwalu rekordów” na Vikersundbakken możliwe jest pobicie osiągnięcia Stefana Krafta, który osiągnął 253,5 metra?
– W tej chwili rekordowe granice są bardzo cienkie. Wierzę, że prawdziwy lotnik w doskonałych warunkach może ustanowić nowy rekord. Wszyscy pamiętamy, jaka była różnica pomiędzy lotem Andersa Fannemela na 251,5 metra, a lotem Petera Prevca na 248,5 metra. Fannemel miał sporo problemów, a Prevc wylądował telemarkiem. Uważam, że może paść nowy rekord, jednak skoczkowie muszą mieć dodatkowy wiatr w dolnej części zeskoku – mówił Gros jeszcze przed imponującym osiągnięciem Austriaka.
Dyrektor Pucharu Świata w Planicy wspomniał także o zmianach, które przyniosła przebudowa słoweńskiego obiektu w 2014 roku. – Po renowacji skocznia, szczególnie w górnej części, jest dla zawodników bardziej przyjazna niż w przeszłości. Nachylenie zeskoku, które wcześniej wynosiło 37 stopni, teraz jest o dwa stopnie mniejsze, a to oznacza, że łatwiej jest uchwycić prawidłową pozycję do długiego lotu. W Planicy nawet słabsi zawodnicy czują powietrze pod nartami, a lotnicy stosunkowo łatwo mogą polecieć ponad 200 metrów. W Vikersund bywają z tym problemy – podsumował. Dodajmy, że finałowe loty narciarskie może na miejscu obejrzeć nawet 70 tysięcy kibiców. Słoweńcy spodziewają się szczególnie dużej liczby fanów z Polski i Austrii, którzy będą kibicować Kamilowi Stochowi i Stefanowi Kraftowi w walce o Kryształową Kulę.
źródło: dnevnik.si / delo.si