You are currently viewing Robert Johansson: „Warunki są trudne, ale wiem, że jestem mocny”

Robert Johansson: „Warunki są trudne, ale wiem, że jestem mocny”

8H7A8183 - Robert Johansson: "Warunki są trudne, ale wiem, że jestem mocny"Norwegowie nie mają sobie równych podczas olimpijskich treningów na dużej skoczni w PyeongChang. Robert Johansson i Johann Andre Forfang, którzy brylowali w trakcie treningów, byli najlepsi także w sobotnich kwalifikacjach. Podopieczni Alexandra Stoeckla są pewni swego i w samych superlatywach wypowiadają się na temat swojej formy.

 

Medaliści z normalnej skoczni prezentują najwyższy poziom na dużym obiekcie. Robert Johansson jest jednym z głównych faworytów do złotego medalu, podobnie jak Johann Andre Forfang. Obaj zawodnicy są w wysokiej formie i latają najdalej na dużym obiekcie w PyeongChang. 27-letni „norweski wąsacz” nie kryje swojego zadowolenia: – To dla nas naprawdę dobry dzień! Dzisiejsze warunki panujące na skoczni są bardzo trudne. Podczas swojej próby miałem mocny wiatr z boku, musiałem pracować w powietrzu. Ale mam w sobie wiele energii i motywacji, dałem radę i wiem że jestem mocny! – skwitował 27-letni zawodnik z Lillehammer. Johannson wydaje się być uskrzydlony brązowym medalem wywalczonym na mniejszym obiekcie i od początku spisuje się fenomenalnie również na dużej skoczni olimpijskie. Podczas pierwszego środowego treningu zajął trzecie miejsce po skoku na 129,5 metra. W drugiej i trzeciej odsłonie nie miał sobie równych szybując odpowiednio 138 i 134 metry. W serii próbnej przed kwalifikacjami również znalazł w czołówce (135,0 m / 5. miejsce).

Poniżej swojego bardzo wysokiego poziomu nie schodzi również wicemistrz olimpijski Johann Andre Forfang. W pierwszym treningu zajął co prawda "dopiero" 10. lokatę po skoku na 126. metr. W drugiej i trzeciej serii było znacznie lepiej - skokami na 133,5 i 131,5 metra zapewniał sobie drugie miejsca, tuż za świetnie dysponowanym Johanssonem. 22-latek po serii kwalifikacyjnej, w której ponownie zajął drugą lokatę nie był wylewny. Zapewnił jedynie, że w Korei Południowej czuje się dobrze i zrobi wszystko co w jego mocy podczas jutrzejszego konkursu indywidualnego. W podobnym tonie wypowiadał się tuż po zdobyciu srebrnego medalu na normalnej skoczni. Młody zawodnik zapewne nie chce wpadać w przesadną euforię i zachować skupienie, aby dopiero po wylocie z Korei dać upust swoim emocjom. Mieszkający w Trondheim skoczek znajduje się w ścisłym gronie medalowych kandydatów w sobotnim konkursie indywidualnym.

Solidnie na koreańskich skoczniach spisuje się też Daniel Andre Tande, który jednak przed rozpoczęciem igrzysk był uważany za największą broń norweskich skoków. 24-latek w kwalifikacjach zajął szóste miejsce po skoku na 131,5 metra. - Podczas mojej próby, w powietrzu było bardzo niespokojnie. Musiałem korygować swój lot, przez co straciłem na odległości. Mam nadzieję, że jutro warunki panujące na zeskoku będą lepsze i moje skoki będą znacznie dłuższe - komentował. Mistrz świata w lotach narciarskich z Oberstdorfu nieźle skakał w sesjach treningowych, zajmując pozycje w czołowej dziesiątce stawki (odpowiednio: 7., 6., 5., 4., 10., 4. miejsce). Dodajmy, że podczas serii próbnej tuż przed kwalifikacjami oddał kolejny solidny skok (132,0 m / 7. miejsce). Do ścisłej czołówki dotychczasowemu liderowi norweskiej kadry kilka metrów jednak brakuje.

Dodajmy, że ekipę "Wikingów" w jutrzejszym konkursie uzupełni Andreas Stjernen, który mimo iż nie jest wymieniany w ścisłym gronie faworytów, to może się pokusić o niespodziankę. Wszak Norweg wygrał jedną z czwartkowych rund treningowych dzięki skokowi na 136 metrów. 29-latek, który już przed rokiem otarł się o podium imprezy rangi mistrzowskiej (był czwarty podczas światowego czempionatu w Lahti), prezentuje jednak dość nierówną dyspozycję (jego lokaty w treningach: 47., 27., 27., 9., 3., 1.). Stjernen jednak wyraźnie rozkręca się ze skoku na skok. W serii próbnej i kwalifikacjach nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości - zajmował 12. i 19. miejsce po skokach na 131 i 128,5 metra. Po raz kolejny także wygrał wewnętrzną rywalizację z Andersem Fannemelem, który w PyeongChang nie dostał szansy na sprawdzenie się w indywidualnej rywalizacji.

Alexander Stoeckl z pewnością może być zadowolony ze swoich podopiecznych i patrzeć optymistycznie zarówno na sobotni konkurs indywidualny, jak i poniedziałkowe zmagania drużynowe. Na tę chwilę wydaje się, że Norwegowie są głównymi faworytami do złotego medalu. Cała czwórka skacze bardzo daleko i prezentują najrówniejszą formę. Czy reprezentacja Niemiec i Polski przeszkodzi Skandynawom w sięgnięciu po krążki z najcenniejszego kruszcu?

 

źródło: Eurosport / VG.no

 

 

Dodaj komentarz