Dziewiętnasty na skoczni normalnej, dziewiętnasty na skoczni dużej. Maciej Kot, który rok temu wygrał w PyeongChang próbę przedolimpijską, nie jest zadowolony z wyników, jakie osiągnął w konkursach indywidualnych podczas igrzysk. Zapewnia jednak, że podczas poniedziałkowych zawodów drużynowych cała polska ekipa da z siebie wszystko.
Kiedy w zeszłym sezonie Maciej Kot wskoczył do ścisłej światowej czołówki, wydawało się, że igrzyska w Korei mogą być dla niego najlepsze w karierze. Tymczasem urodzony w Limanowej skoczek spisał się w PyeongChang gorzej niż przed czterema laty w Soczi, zajmując dwukrotnie 19. pozycję. Po zawodach na dużej skoczni stwierdził że te stosunkowo niskie miejsca wynikają z błędów technicznych. – Najbardziej boli mnie, że tracę skok w powietrzu, bo na progu naprawdę są bardzo dobre. Ten drugi wydawał mi się minimalnie lepszy niż w piątek, a potem w powietrzu wszystko tracę. Nie mówię o warunkach, a o błędach, które popełniam, a których wcześniej nie było. Ciężko to zaakceptować, bo nie po to człowiek sobie codziennie wypruwa żyły, by potem na najważniejszej imprezie zajmować tak odległe miejsca – powiedział Kot, cytowany przez serwis Sportowe Fakty WP.
Według Kota, głównym problemem jest odpowiednie ułożenie ciała podczas lotu. – Problem polega na tym, że gdy próbuję coś zmieniać, to wymaga to napięcia. Gdy jest napięcie, to lot nie jest swobodny i wszystko się zapętla. Trzeba znaleźć kompromis między swobodą lotu a walką. W drugiej serii czułem, że jest lepiej i można z tego powietrza więcej odlecieć, ale nie było ułożenia, które by na to pozwoliło. Męczę się w powietrzu i nie zdobywam tych metrów, jak powinienem – przyznał zawodnik.
Zapytany o szanse reprezentacji Polski w konkursie drużynowym, Kot stwierdził, że może obiecać pełne zaangażowanie. – Szanse zawsze są, a my cały czas jesteśmy mocni. Niemcy, Norwegowie brylują, ale w Lahti i Zakopanem było podobnie. Konkurs drużynowy jest inny, bo my często motywujemy się jeszcze bardziej i skaczemy trochę lepiej. Wtedy inni czasami nie wytrzymują presji. Po prostu damy z siebie wszystko, a na co wystarczy, to zobaczymy – powiedział.
źródło: Sportowe Fakty WP