You are currently viewing Kamil Stoch: „Czuję trochę zawód. Chciałoby się więcej”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch: „Czuję trochę zawód. Chciałoby się więcej”

Jak zgodnie podkreślały osoby z otoczenia polskiej kadry skoczków, mimo że to Dawid Kubacki jako ostatni startował w konkursie drużynowym w Wiśle, to Kamila Stocha wciąż można nazywać liderem polskich skoków. Utytułowany skoczek z Zębu dobrze spisał się szczególnie w pierwszej serii sobotniej drużynówki. W finale nie było już tak dobrze. – Czuję trochę zawód. Chciałoby się więcej – mówił po konkursie.

 

W pierwszej konkursowej serii Kamil Stoch mimo wiatru w plecy (0,40 m/s) uzyskał bardzo solidne 125,5 metra, dzięki czemu powiększył przewagę liderujących Polaków nad rywalami. Jego finałowy skok na odległość 118 metrów nie był już tak dobry – spowodował, że z drugiej lokaty biało-czerwoni spadli na trzecią (której zresztą nie zmienili do końca). – Czuję trochę zawód. Chciałoby się więcej. Jesteśmy na własnej skoczni, skaczemy przed naszymi kibicami i myślę, że powinniśmy chcieć więcej – nie krył po zawodach.

Jak sam przyznał, w drugiej rundzie nie czuł wystarczającego wiatru pod narty (miał 0,10 m/s), który pomógłby mu wylądować dalej. Warto dodać, że korzystał też z niższej niż w pierwszej rundzie belki. – Prowadziliśmy po pierwszej serii, później trochę zabrakło szczęścia. W drugim skoku wyglądało, jakbym stracił powietrze. Wydawało mi się, że skok miałem bardzo solidny, a jak przeleciałem bulę, to już widziałem, że przy takim wietrze nic z tego nie będzie i czułem, że blisko wyląduję – ocenił.

32-letni podopieczny trenera Michala Doleżala czuł się dzisiaj i tak lepiej niż wczoraj, kiedy to jak sam mówił, odczuwał lekkie zmęczenie cięższym treningiem zadysponowanym przez czeskiego szkoleniowca. –  Uważam, że wykonałem dobrą robotę i takie podejście chcę kontynuować przez przynajmniej pierwszy weekend. A najlepiej cały sezon. Pomału, rozkręcamy się. Moje skoki na szczęście nie wymagają nie wiadomo jakich analiz. Są niezłe – uspokajał.

W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o „cudownych” butach, dzięki których polscy skoczkowie mieli uzyskiwać dodatkowa przewagę nad rywalami. Stoch podkreślił jednak, że w skokach narciarskich, mimo sprzętowego „wyścigu zbrojeń”, najważniejszy czynnik nadal jest „ludzki”. – One są po prostu dobre, zostawmy to. Sprzęt, jaki by nie był, nie skoczy za nas. On nam może tylko pomóc. Aczkolwiek dobrze jest mieć coś, czego inni nie mogą dostać – podsumował.

 

notowała w Wiśle, Julia Piątkowska
informacja własna

 

Dodaj komentarz