You are currently viewing Punkt Krytyczny #1: Lato 2020… Kończ waść, wstydu oszczędź?
Czy skokom przydałaby się teraz stanowczość Waltera Hofera (fot. Adrian Kyć)

Punkt Krytyczny #1: Lato 2020… Kończ waść, wstydu oszczędź?

Czekając długo na danie główne, stajemy się głodni. Mając jakiś cel, liczymy na wiele, chcąc coś szybko i niespokojnie. Te słowa idealnie opisują stan wielu kibiców, którzy co kilka dni są stawiani przed faktem dokonanym. Do rozpoczęcia Letniego Grand Prix pozostaje coraz mniej czasu, ale my nie stajemy się spokojniejsi.

 

Wisla.Malinka.2016 300x200 - Punkt Krytyczny #1: Lato 2020... Kończ waść, wstydu oszczędź?
Skocznia w Wiśle-Malince (fot. Bartosz Leja)

W pierwszej kolejności należy złapać oddech i uporządkować myśli. Nowa seria została przywitana mocnym tematem, który – kto wie? Może się okazać kluczowy w kontekście zbliżającego się cyklu Letniego Grand Prix. Każdy obserwator widzi, co się dzieje. Jeszcze do niedawna aktualnym tematem była kwestia czy rozgrywanie cyklu ma w ogóle sens. Teraz sami wyraźcie opinię, a sam postaram się w tym pomóc.

Pomysł z rozegraniem konkursów w Wiśle jest i był bardzo mocno lobbowany od samego początku. Szczególnie niedługo po zakończeniu sezonu zimowego, kiedy panowało wszechobecne przeświadczenie, że latem może być lepiej, spokojniej, a konkursy uda się rozegrać. Pierwsze z rywalizacji wypadło Courchevel, gdzie organizatorzy po prostu nie mieli innego wyjścia w związku z wprowadzeniem obostrzeń przez francuski rząd. Decyzja zapadła szybko, nawet można było ją traktować jako pochopną, gdyż do inauguracyjnych zawodów, które zaplanowano właśnie we Francji pozostawało jeszcze sporo czasu.

W międzyczasie pojawiały się nowe informacje, aż ogłoszono, że letnich zawodów nie zorganizuje Austria (Hinzenbach) i co najważniejsze Niemcy (Klingenthal). Niemieckie zgłoszenie, które pozostawało „w boju” wydawało się o tyle ważne i istotne, bo głos „na tak” niemieckich działaczy był w jakimś stopniu tożsamy z sensem organizacji całego cyklu. W towarzystwie Wisły, Klingenthal było ważnym punktem w skokowym kalendarzu lata. Wciąż pozostawały dwie skocznie, dzięki którym rozegranie skoków na igelicie miało jakiś sens. Właściwie do wczoraj głównie mówiono tylko o dwóch krajach, bo destynacji wschodniej, Czajkowskiego i Szczuczyńska, chyba nikt nie brał na poważnie (nawet skoczkowie). Co nam zatem pozostaje? Polacy śmiało mogą nazwać rywalizację na skoczni im. Adama Małysza Pucharem Wisły. Ponadto jeżeli zawody w Rosji i Kazachstanie dojdą do skutku, to pod Uralem punkty zgromadzą najprawdopodobniej twarze z drugiego, albo i trzeciego szeregu.

 

Puchar Wisły

Wiemy na pewno, że jedynie nielicznym się poszczęści. Ci zdobędą bilety i prawdopodobnie obejrzą zawody na trybunach w Wiśle. Należy się cieszyć z tego, że do Polski wraca sportowe święto, jakim niewątpliwie są organizowane zawody w Wiśle Malince. Cieszmy się, że część z nas znowu się spotka, w dobrym znajomym gronie. Po prostu dobrze (i bezpiecznie) się bawmy!

Sportowo… co tu dużo mówić. Rywalizacja będzie pozbawiona tego, do czego zostaliśmy przez lata przyzwyczajeni, mocnej obsady zawodników. Wiadomo już kogo nie zobaczymy, lista nieobecności nie wygląda jeszcze najgorzej, ale pamiętajmy, że wciąż nie została zamknięta. Zawody nie mają prawa okazać się niewypałem. Chętni obserwatorzy z pewnością tłumnie zjadą się w Beskidy, aby dopingować swoich ulubieńców. Biało-czerwone barwy zawsze są obecne na i przy skoczni, tego możemy być pewni! Jednak nie będzie to wydarzenie takie jak zawsze. Tożsamość skokowego święta, które pamiętamy, będzie zmienna. Skoki mogą okazać się w tym sezonie nieco inną dyscypliną, a zapewnienia, że do Wisły zawitali skoczkowie ze światowej czołówki, okażą się wówczas pustymi słowami pod publiczkę.

 

Ostateczna decyzja?

Zrzut ekranu 2019 08 17 o 12.21.43 300x217 - Punkt Krytyczny #1: Lato 2020... Kończ waść, wstydu oszczędź?
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

To już najwyższy czas, aby zostały podjęte konkretne działania. Można spekulować, że poszczególnymi decyzjami zwlekano zbyt długo, a przez to karuzela wykluczających się informacji z tygodnia na tydzień się rozkręcała i nabierała tempa. Należy zdawać sobie jednocześnie sprawę, że postanowienia organizatorów są w dużej mierze zależne od rządowych rozporządzeń związanych z pandemią koronawirusa i powiązanych z nią obostrzeniami. Mimo tego zawody w Wiśle okazują się być pewnym punktem w kalendarzu cyklu. Trudno oceniać co musiałoby się stać, aby zawody te wypadły z terminarza. Jedno wiemy na pewno. Bez konkursów w Polsce, rozgrywanie całego cyklu nie miałoby sensu. Temat do dyskusji, czy i tak nie jest już za późno? Być może decyzja o odwołaniu zawodów w Klingenthal, rozpocznie efekt domina i lato ze skokami zanim na dobre się rozpoczęło, zostanie zakończone?

Teraz jest kluczowy i właściwy czas, aby przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Narciarskiej zastanowili się nad letnim mini-sezonem i przemówili wspólnym głosem. Do niedawna terminarz w ramach czasowych lipiec-październik był zapełniony po brzegi, a kibice z nadzieją mogli spoglądać w przyszłość. Teraz delikatnie rzecz ujmując – robi się luźniej. Nam pozostaje jedynie Wisła. Można wspomnieć znane przysłowie „Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu”i niech tak pozostanie. Już teraz wiemy, że z hucznych planów organizacji LGP dużo nie pozostało i po raz kolejny z dużej chmury spadnie mały deszcz. Oczywiście niektórzy mogą czuć się rozgoryczeni, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Są kibice, którzy do Wisły się nie wybierają, wiedząc, że projekt LGP 2020 jest robiony na siłę. Jeżeli jednak nic się nie zmieni, a do skutku dojdą Wisła, Szczuczyńsk i Czajkowski, to trofea za triumf w letnim cyklu będą odbierane w Rosji i można przypuszczać, że trafią do skoczka Sbornej. A co Wy o tym sądzicie? Czy Waszym zdaniem Letnie Grand Prix 2020 powinno zostać rozegrane?

 

Michał Pasek,
informacja własna

 

Dodaj komentarz