You are currently viewing Punkt Krytyczny #2: Polscy kibice kochają Harrachov. Czy jeszcze tam wrócą?
Najazd skoczni w Harrachovie (fot. Michał Pasek)

Punkt Krytyczny #2: Polscy kibice kochają Harrachov. Czy jeszcze tam wrócą?

Niezależnie od dalszych losów skoczni w Harrachovie, należało odkurzyć „wcieleniówkę”, i przypomnieć o skoczni, która na przestrzeni lat znacząco się od siebie różniła. Od triumfu Adama Małysza po odwołane konkursy na mistrzostwach świata w lotach.

 

Robert Mateja fot.JuliaPiatkowska 300x200 - Punkt Krytyczny #2: Polscy kibice kochają Harrachov. Czy jeszcze tam wrócą?
Robert Mateja (fot. Julia Piątkowska)

Większość z Was jednym tchem potrafi wymienić kilka obiektów narciarskich, z którymi wiąże dobre wspomnienia i do których najzwyczajniej w świecie chciałoby się wrócić. Po chwili zastanowienia w naszej głowie powstaje lista, w której prawdopodobnie pojawi się Harrachov. O tej czeskiej miejscowości wciąż jest głośno, pomimo że już dawno wypadła z zimowego kalendarza Pucharu Świata. Jednak wielu Polaków wciąż wraca tam pamięcią z dużym sentymentem, bo przecież nie będzie żadnym nadużyciem nazwanie Harrachova drugą kibicowską „mekką” – tuż po Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Tak przynajmniej było kiedyś, przez pewien czas.

Później zmodernizowano obiekt w Wiśle i z czasem to skocznia im. Adama Małysza zastąpiła kibicom Harrachov, bo już wtedy kompleks dużej i mamuciej skoczni delikatnie ujmując, w najlepszej kondycji nie był. Czesi też niejako sami wypisali się z tego doborowego polskiego towarzystwa, bo jak dobrze wiemy zawody od kilku lat nie są tam organizowane. Pozostawiając przyczynę, dobrze wiemy, że stan obiektów jest daleki od ideału. A szkoda, bo ciągle jest to miejsce kultowe, które ze względu na lokalizację mogłoby przyciągnąć tysiące kibiców z Polski.

Obecnie obiekty niszczeją. Możemy o nich opowiadać w zasadzie tylko w czasie przeszłym. Sportowo nie dzieje się tam nic związanego z poważnym uprawianiem skoków narciarskich. Obiekty kompleksu Čerťák już właściwie trudno klasyfikować jako czynne skocznie. Jak pamiętamy ostatnie oficjalne zawody odbyły się tam ponad sześć lat temu, a to w skokach spory kawał czasu. Dodatkowo za przygraniczną miejscowością w ostatnich latach nie przemawiało nic konkretnego, co pozwoliłoby na rychły powrót skoków na czeskie ziemie. Wędrówka Pucharu Świata w Karkonosze wydaje się w dalszym ciągu bardzo odległą wizją. Trudno nawet przewidywać kiedy mogłoby to nastąpić. Światełko w tunelu zaświeciło się wtedy gdy, przekazano informację o polskim projekcie remontu obiektów. To promyk nadziei, jednak nie wpadajmy w hurraoptymizm. Do momentu pierwszych skoków na Čerťáku może upłynąć jeszcze sporo czasu. Pożegnanie z czeskim mamutem nastąpiło w 2014 roku, w aurze takiej jaka w Harrachovie gościła często – ponurej, wietrznej i deszczowej. Tutaj będzie choć trochę słonecznie, przyglądając się sytuacji nieco od środka.

 

„Lecę, bo chcę”

Malysz Stoch Krysztalowa.Kula Planica2018 fot.Julia .Piatkowska 300x200 - Punkt Krytyczny #2: Polscy kibice kochają Harrachov. Czy jeszcze tam wrócą?
Adam Małysz i Kamil Stoch z Kryształową Kulą (fot. Julia Piątkowska)

Słowa piosenki „Bohema” zespołu Wilki, zbiegły się czasowo z triumfem Adama Małysza na skoczni HS-142 w Harrachovie. W 2004 roku nasz najlepszy skoczek wygrał z będącym w wielkiej formie Janne Ahonenem. Wygrana „Orła z Wisły” przerwała zwycięski marsz Fina. Jest to wyczyn nie lada, ponieważ Ahonen wygrywał aż do Bischofshofen, czyli ostatniego przystanku Turnieju Czterech Skoczni.

Wracając jednak do wydarzeń z grudnia 2004 roku – tam odczuwalne było wielkie święto skoków narciarskich. Czesi oczywiście kibicowali Jakubowi Jandzie, który już sygnalizował dobrą formę i aspiracje do walki z najlepszymi. Dla naszych sąsiadów z południa była to nadzieja powrotu do czołówki, bo przecież od czasów zakończenia kariery przez Jaroslava Sakalę, czeskie skoki popadły w przeciętność. Polscy kibice po raz kolejny nie zawiedli. Było ich najwięcej i dopingowali w swoim barwnym, głośnym stylu. We wspomnianym już wcześniej 2004 roku, nie było kolorowo jeżeli chodzi o formę naszych zawodników. Drugim polskim skoczkiem, który przystępował do rywalizacji na „czeskim diable” był Robert Mateja. O tym, że polscy kibice mają bogatą wyobraźnię i bawić się potrafią znakomicie, najlepiej świadczy fakt, jaka przyśpiewka czekała na naszego wówczas drugiego najlepszego lotnika. Pod skocznią można było usłyszeć „Robert Mateja, to nasza druga nadzieja, Robert Mateeeeja, to nasza druga nadzieja!”. Wybrzmiewało to w taki sposób, że od pierwszych wyśpiewanych słów, można było się poczuć jak u siebie. Jak u siebie czuł się tez pewnie sam Mateja, który co ciekawe, ponad trzy lata wcześniej podczas treningu przed konkursami w lotach, ustanowił tam rekord Polski w długości lotu szybując 201,5 metra. Został tym samym pierwszym Polakiem, który przekroczył magiczną barierę 200 metrów. A jednak używając określenia z piłki nożnej – „skakaliśmy na wyjeździe”.

 

Zupełnie inny obraz

Niespełna dziesięć lat później, było już inaczej. Piątkowe serie mistrzostw świata w lotach udało się przeprowadzić, jednak to co szykowała aura na kolejne dni zmagań, nie zwiastowało niczego dobrego. Zanim jednak, kibice jadący samochodami od strony Szklarskiej Poręby znaleźli się w Harrachovie, musieli zatrzymać się tuż za polsko-czeską granicą. Stamtąd fanów pod obiekt dowoziły podstawiane autokary. Na tym etapie podróży nadal czuło się sportowe święto. Polscy kibice co chwila wykrzykiwali nazwiska swoich ulubieńców. Raz po raz pojawiali się Kamil Stoch, czy Piotr Żyła. Pomimo, że wzdłuż drogi przy granicy, licznie ustawiały się pojazdy, to pod samą skocznią wydało się stosunkowo pusto. Z pewnością to już nie był ten sam obraz co dziesięć lat temu. Kibice z Polski po raz kolejny nie zawiedli, lecz można już było poczuć inną atmosferę. Ten dzień był od samego początku nie taki jak powinien.

Gdy Adam Małysz triumfował na Čerťáku, był to początek zimy. Często w okolicach obiektu było biało. W 2014 roku mistrzostwa świata zaplanowano na marzec, co w Karkonoszach nie zawsze jest gwarantem zimowej aury. Tak było też wtedy. Dodatnie temperatury, mocne podmuchy wiatru, od samego początku nie nastrajały pozytywnie kibiców wybierających się pod „diabła”. Jury z Walterem Hoferem na czele próbowało za wszelką cenę przeprowadzić trzecią i czwartą serię konkursu indywidualnego. Jak się skończyło wszyscy pamiętamy… Ze złota po dwóch rundach cieszył się Niemiec Severin Freund, nie rozegrano konkursu drużynowego, a medalowe zdobycze nie były pisane Polakom.

 

Jaki jest Harrachov?

Harrachov Adidas.Arena .Certak S.Piwowar 300x199 - Punkt Krytyczny #2: Polscy kibice kochają Harrachov. Czy jeszcze tam wrócą?
Skocznie w Harrachovie (fot. Stefan Piwowar)

„Wcieleniówka” przedstawia niejako dwa różne światy. Mi samemu w dalszym ciągu ciężko wypośrodkować Harrachov i określić jaki on dokładnie jest – fajny czy niefajny. Możemy się zastanawiać czy taką miejscowość w Pucharze Świata nadal chcemy. Z pewnością jest to dla Polaków wyjątkowe miejsce, ze względu na triumfy Małysza i kibicowskie wspomnienia. Pamiętajmy, że każdy wyjazd to osobna historia, inne wspomnienia. Ale czy zmienna i kapryśna aura, która jest znakiem rozpoznawczym Harrachova i niejednokrotnie torpedowała konkursy na Čerťáku powinna być w łasce Międzynarodowej Federacji Narciarskiej? Czy zima w Karkonoszach jest na tyle sroga, że konkursy uda się tam w przyszłości przeprowadzić? Pytań jest wiele, wiele z nich powinno zostać zweryfikowanych, jeżeli chcemy aby Harrachov powrócił do kalendarza skoków. Musimy pamiętać, że nie miałoby sensu rozgrywanie tam zawodów na początku sezonu lub na jego końcu. Jeżeli miałoby się udać to w ściśle ograniczonych ramach czasowych, które podpowiada rozsądek, można stawiać na okres styczeń-luty. To jedne z wielu warunków nad jakimi Czeski Związek Narciarski i tamtejsze władze muszą się pochylić przy planach potencjalnej modernizacji obiektu. Być może tak po prostu miało się stać, że Čerťák jednak umiera śmiercią naturalną? Wydaje się, że Czesi złote lata w skokach narciarskich mają już za sobą. Od momentu, w którym człowiek z tamtych stron, Pavel Ploc, bił rekord świata w długości lotu, niedługo minie 40 lat…

 

Michał Pasek,
informacja własna

 

Dodaj komentarz