You are currently viewing Dolny Śląsk chce wrócić na skokową mapę Polski

Dolny Śląsk chce wrócić na skokową mapę Polski

 

Lubawka fot. Mikołaj Szuszkiewicz - Dolny Śląsk chce wrócić na skokową mapę Polski

Lubawka, Kamienna Góra i Jelenia Góra – to miasta, które zamierzają kontynuować podupadłe tradycje skoków narciarskich na Dolnym Śląsku. Po latach stagnacji w polskiej części Sudetów pojawia się szansa na wskrzeszenie dyscypliny, która swego czasu miała się w tym regionie całkiem dobrze. Pomóc ma w tym, a jakże, igelit z Zakopanego.

 

Historia dolnośląskich skoków sięga czasów przedwojennych, kiedy pokaźną bazę do treningów i zawodów zbudowali tam Niemcy. Po wojnie w regionie przodował ośrodek w Karpaczu, który wychował „Orła Karkonoszy”, siódmego skoczka MŚ 1966 Ryszarda Witke. Ten, już jako trener, prowadził m.in. Mirosława Grafa ze Szklarskiej Poręby – członka kadry narodowej w późnych latach 70., dziś burmistrza swojego miasta. Do sukcesów ojca próbował jeszcze pod koniec lat 80. nawiązać Robert Witke, który zaliczył co prawda kilka startów w Pucharze Świata, ale karierę zakończył jako niespełniony talent.

Kill the Devil Hill7 300x200 - Dolny Śląsk chce wrócić na skokową mapę Polski
„Kill the Devil Hill” – jedyne zawody, jakie odbywają się na skoczni w Karpaczu, fot. materiały prasowe organizatora

Od tamtej pory ma miejsce powolny upadek dolnośląskich skoków narciarskich. Nie skacze się nawet na słynnym „Orlinku” w Karpaczu, który wciąż posiada homologację FIS. Licencję PZN-u posiada jeszcze tylko wyremontowana przed poprzednim sezonem zimowym „Krucza Skała” (K-85) w Lubawce. Pozostałe skocznie nie funkcjonują od dawna, nie ma żadnego obiektu, na którym mogliby trenować najmłodsi. Pojawia się jednak światełko w tunelu. Trzy dolnośląskie ośrodki deklarują budowę małych skoczni. 

 

Lubawka

Lubawka Skocznia.na .Kruczej.Skale rozbieg fot.Jolanta.Rymarz 300x200 - Dolny Śląsk chce wrócić na skokową mapę Polski
Skocznia K-85 na Kruczej Skale w Lubawce przed przebudową, fot. Jolanta Rymarz

Skoki narciarskie w Lubawce, niedużym mieście w Górach Kruczych, uprawiane były już w latach 20. XX wieku. Wtedy zapewne nikt nie spodziewał się, że blisko sto lat później miasteczko stanie się ostoją skoków w regionie. Od 2010 roku funkcjonował tam ostatni na Dolnym Śląsku klub z sekcją tej dyscypliny – „LUKS-Ski”. Działalności zaprzestał w 2015 roku, co miało związek ze stanem zdrowia zmarłego rok później trenera Wiesława Dygonia.

Mimo problemów miasto postanowiło kontynuować dzieło szkoleniowca, który przed laty zainicjował „partyzancką” budowę niezbędnej do szkolenia młodzików małej skoczni na przeciwstoku obiektu K-85. Teraz powstać ma tam profesjonalna skocznia narciarska. –  Mamy już projekt i pozwolenie na budowę. Teraz szukamy źródeł finansowania. Jeśli znajdziemy sponsorów, ruszymy z budową, jak najszybciej będzie się dało – mówi Ewa Kocemba, burmistrz Lubawki.

Za profil skoczni odpowiedzialny jest związany z Dolnym Śląskiem działacz PZN i ekspert ds. skoczni w FIS, Jacek Włodyga. Punkt K skoczni będzie usytuowany na 19 metrze, HS wyniesie 21 metrów.Początkowo planowaliśmy budowę obiektu K 28, jednak ze względu na brak miejsca, byłaby do tego konieczna sztuczna konstrukcjaOstatecznie zdecydowaliśmy się na mniejszą skocznię z naturalnym rozbiegiem. Zeskok obiektu będzie pokryty igelitem. – Staramy się o igelit pochodzący z Wielkiej Krokwi. Pierwsze rozmowy w tym temacie odbyliśmy już w zeszłym roku. Teraz czekamy na swoją kolej – mówi burmistrz. 

O innych ośrodkach, które otrzymały igelit z Wielkiej Krokwi, informowaliśmy w zeszłym tygodniu.

Obie skocznie w Lubawce docelowo mają stać się częścią większego kompleksu narciarskiego, na który będzie składać się także dwukilometrowa trasa biegowa. – Dzięki temu będziemy mogli szkolić zawodników także w kombinacji norweskiej. Przy dobrych układach możemy zostać mekką tej dyscypliny w Polsce – twierdzi Kocemba i dodaje, że nie ustaje w poszukiwaniach trenera, który mógłby zostać następcą Wiesława Dygonia. – Są młodzi sportowcy, którzy deklarują chęć uzyskania uprawnień trenerskich. To może być dla nas szansa – mówi. 

Warto dodać, że niedawno zakończono budowę wieży sędziowskiej przy skoczni normalnej. W planach są kolejne prace – i pierwsze po remoncie zawody (o Puchar Karkonoszy) już nadchodzącej zimy. – Drewniana konstrukcja  jest teraz impregnowana, by mogła przetrwać kolejne kilkanaście lat – mówi p.o. dyrektora Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Lubawce, Rafał Czura. Jednym z priorytetów władz miasta jest też zamontowanie na skoczni systemu sztucznego naśnieżania. – Będzie to możliwe, zeszłoroczny odwiert dał nam potwierdzenie, że na odpowiedniej głębokości jest odpowiednia ilość wody. Dzięki temu będziemy mogli uniezależnić się od wodociągów – twierdzi burmistrz Kocemba. 

 

Kamienna Góra

Zaledwie 10 kilometrów od Lubawki znajduje się Kamienna Góra – 20-tysięczna siedziba powiatu. Dla niektórych informacja o przekazaniu igelitu z Zakopanego właśnie temu ośrodkowi może być zaskoczeniem. Choć i tam skakali jeszcze Niemcy, w powojennej historii miasta nie było nigdy profesjonalnej skoczni, ani też klubu z sekcją skoków. Chętnie za to fruwali na nartach amatorzy, którzy ze śniegowych progów potrafili przelecieć nawet 30 metrów.

Zapał miejscowej młodzieży postanowił wykorzystać Zenon Król, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury Fizycznej, od lat zafascynowany skokami, a swego czasu zaangażowany w przebudowę obiektu w Lubawce. – Możliwość otrzymania 150 metrów kwadratowych igelitu była „sprężynką napędową” całej inwestycji. Mamy odpowiedni teren na terenie stadionu, z bliskością wody, z możliwością oświetlenia. Zeskok jest już w zasadzie przygotowany. Prace na pewno jednak nie ruszą w tym roku, wolimy przeczekać zimę – twierdzi urzędnik. 

Skocznia będzie dysponowała naturalnym rozbiegiem. – Pan Jacek Włodyga wykonał nam nieodpłatnie pomiary i wstępny szkic. Punkt K wyniesie ok. 12-15 m – tłumaczy działacz. Zapytany o to, jak widzi kwestię szkolenia, dyrektor MCKF odpowiada, że jego instytucja jest przede wszystkim administratorem obiektów. – O perspektywach szkoleniowych trudno mi dzisiaj cokolwiek powiedzieć. Na pewno będziemy starali się zaszczepić pasję w młodzieży i stworzyć odpowiednie możliwości do treningu. Nie każdy może śpiewać, tańczyć czy grać w piłkę, może akurat znajdą się skoczkowie – uśmiecha się Król.

Jeśli Lubawce i Kamiennej Górze uda się zrealizować plany, de facto stworzą wspólnie podwaliny pod jeden z bardziej perspektywicznych ośrodków skoków narciarskich w kraju. I choć w rozmowach z nami przedstawiciele obu miast nie szczędzili sobie wzajemnych uszczypliwości, należy wyrazić nadzieję, że dobro sportu pozostanie dla nich sprawą nadrzędną.

 

Jelenia Góra-Sobieszów

Sobieszów to dzielnica Jeleniej Góry, a dawniej samodzielne miasto, które podobnie jak Lubawka i Kamienna Góra miało swoją skocznię przed II wojną światową. Naturalny obiekt zbudowany na górze Chojnik umożliwiał 20-metrowe skoki jeszcze nieco ponad dekadę po wojnie. W tym czasie chętnie wzbijał się tam w powietrze Julian Gozdowski, słynny działacz narciarski, inicjator Biegu Piastów. – W 1945 roku zacząłem edukację w szkole podstawowej w Sobieszowie. Na strychu szkoły było bardzo dużo nart skokowych, kierownik pozwolił nam je wziąć – i poszliśmy skakać. To była bardzo ładnie zrobiona skocznia. Później młodzież dobudowała sobie jeszcze 2-3 metry rozbiegu. Jednak zainteresowanie zaczęło maleć i wszystko skończyło się pod koniec lat 50.  – opowiada.  

Od kilku lat spekuluje się na temat budowy wskrzeszenia skoczni w Sobieszowie. Ostatnio temat odżył po raz kolejny. Cytowany przez serwis radiowroclaw.pl wiceprezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak twierdzi, że obiekt może powstać w ramach planowanej przez klub MKS Karkonosze rozbudowy Transgranicznego Centrum Turystyki Aktywnej. – Są tam trasy biegowe. Klub chciałby, żeby został wybudowany tor saneczkowy 600 metrów i mała skocznia narciarska. Taki kompleks nie służyłby do przeprowadzania zawodów dla zawodowców, ale do szkolenia dla dzieci i młodzieży mówi samorządowiec.

Gorącym zwolennikiem budowy obiektu jest Gozdowski. – Warto, żeby skocznia powstała. Karkonoski Park Narodowy (administrator terenu – przyp. red.) jest bardzo pozytywnie nastawiony do narciarstwa, nie będzie też trzeba wycinać drzew, bo zeskok starej skoczni jest wciąż odsłonięty – tłumaczy związany z Jelenią Górą działacz.  

 

źródło: informacja własna + radiowroclaw.pl

 

Dodaj komentarz