Z twarzy Kamila Stocha wskakującego wczoraj na najwyższy stopień podium Mistrzostw Świata nie schodził uśmiech. Polak spełnił swoje życiowe marzenie, co nie jest dane każdemu skoczkowi – złoto zdobywają tylko najlepsi. „Zdążyłem trochę ochłonąć i zaczynam czuć, że z tego wszystkiego aż boli mnie głowa. To był piękny dzień. Wszystko ułożyło się tak, jak chciałem. Obydwa skoki były bardzo dobre, jedne z najlepszych w tym sezonie. W rywalizacji na najwyższym poziomie, z tym wszystkimi przelicznikami… Cieszę się ogromnie!” – powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Przegląd Sportowy: Wygrał pan z ogromną przewagą. Właściwie rozniósł pan resztę towarzystwa w pył.
Kamil Stoch: Dzięki! Zrobiłem swoje. Oddałem normalne, dobre skoki i to wystarczyło. Widziałem, że jeśli skoczę tak, jak mnie stać, to nieważne, jakie zajmę miejsce. Najważniejsze to zrobić, co w mojej mocy.
Przegląd Sportowy: Po drugim skoku od razu cieszył się pan ze złotego medalu czy tylko z medalu?
Kamil Stoch: Cieszyłem się, po prostu. Nie wiedziałem, czy zdobędę medal. Słyszałem z góry krzyk tłumu po długich skokach. Zresztą, mieszali z belkami i wszystko się zmieniało.
Przegląd Sportowy: Na dole porwali pana na ramiona koledzy.
Kamil Stoch: To było super. Chyba całe życie na to czekałem! Żeby moi koledzy mnie tak ponieśli i cieszyli się razem ze mną. To nasz wspólny sukces.
Przegląd Sportowy: Porównania do Adama Małysza były dla pana obciążeniem, ale dzisiaj znowu okazuje się, że wasze kariery się splatają. Właściwie sam pan prowokuje takie porównania.
Kamil Stoch: Nie będę z tym walczył. To się stało nawet miłe. Nie chciałem dopuścić do sytuacji, że muszę być drugim Adamem i osiągnąć takie sukcesy jak on. To się nie uda, bo zabraknie mi czasu.
Przegląd Sportowy: Kiedy ostatni raz Polak zostawał mistrzem świata, czyli Małysz w Sapporo, wybiegł pan gratulować mu właściwie zanim się zatrzymał.
Kamil Stoch: Tym bardziej teraz, kiedy zobaczyłem chłopaków biegnących do mnie… Nie wiem, jak to opisać. Nie było łez, ale zacząłem krzyczeć. W ten sposób wyszły ze mnie emocje.
Cały wywiad można odsłuchać TUTAJ.
Kamil Wolnicki / Przegląd Sportowy