Znamy już wstępny skład polskiej kadry na zawody Letniej Grand Prix we francuskim Courchevel i szwajcarskim Einsiedeln. Na wstępnym zgłoszeniu polskiej ekipy widnieją nazwiska 7 skoczków i są to: Maciej Kot, Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus, Stefan Hula i Jan Ziobro. Jak zapowiada trener Polaków - Łukasz Kruczek, oficjalnie skład tak naprawdę ogłosi jutro, jednak raczej nie zmieni się on w stosunku do tego ze zgłoszenia.
Początek tegorocznego sezonu letniego Polacy mogą uznać za udany (zwycięstwo w drużynówce i podium Kota w Wiśle), zważając na to, że nie jest to priorytet naszej ekipy. "Plan, który został założony jeszcze przed LGP, realizujemy chyba nawet z nawiązką. Tak w ogóle kwestia wyników była drugorzędna. Starty w Grand Prix to przede wszystkim obserwacje, zarówno konkurencji jak i naszych zawodników. Zawody to jednak zawsze coś innego niż trening." - mówi Kruczek i dodaje - "Do poprawy jest jeszcze wiele rzeczy. Na razie za nami jest etap wstępny. Można powiedzieć, że dla wszystkich ekip, etap treningu dopiero się rozpoczyna."
Polski szkoleniowiec zapytany o dwóch najmocniejszych obecnie polskich zawodników - Macieja Kota i Kamila Stocha odpowiada: "Każdy z nich jest inny. Nie ma dwóch podobnych zawodników. Ich jedyną cechą wspólną jest konsekwencja pracy."
O rewelacji początku sezonu letniego - Krzysztofie Biegunie - mówi: "Trzeba pamiętać, że Krzysztof już zimą pokazywał się z dobrej strony. To co teraz skacze to nie jest niespodzianka. U młodych zawodników zawsze są jednak wahania. U jednych mniejsze u innych większe." Trener kadry narodowej podkeślił też, że "jeśli tylko któryś z juniorów pokaże się na odpowiednim poziomie to będzie dla niego miejsce w składzie".
Nieco słabiej radzą sobie jak na razie m.in. Piotr Żyła, Krzysztof Miętus, Aleksander Zniszczoł, czy Klemens Murańka. "Wszyscy są jeszcze na etapie przygotowań do zimy i na tym etapie krótko mówiąc - brakuje powtarzalności. Geneza tego jest inna u poszczególnych osób, ale problem jest jeden." - stwierdza Kruczek.
Poproszony z kolei o komentarz do powrotu Ahonena (36 lat) i zbliżającego się startu Takanobu Okabe (42 lata), polski trener mówi: "Na pewno większe szanse mają młodsi zawodnicy, ale w skokach nie można nic wykluczyć".
informacja własna