Tak jak i w życiu tak też i w skokach radość miesza się ze smutkiem. Ubiegły sezon okazał się być ostatnim w karierze dla takich legend jak Martin Schmitt, Martin Koch czy Bjørn Einar Romøren. Pod znakiem zapytania stały też dalsze starty Schlierenzauera, Morgensterna, Jacobsena czy Jandy. Na całe szczęście wszyscy czterej skoczkowie przyszłej zimy znów będą rywalizować ze sobą w Pucharze Świata.
W przypadku Czecha Jakuba Jandy, duży wpływ na decyzję o kontynuowaniu kariery odegrała propozycja ze strony firmy Sport 2000 produkującej narty.
– Sport 2000 zaproponował mi skakanie w nowych nartach, a także możliwość brania udziału w rozwijaniu sprzętu tej firmy. To dla mnie nowe wyzwanie i motywacja, chcę podziękować im za taką możliwość – powiedział zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni z 2006 roku.
Wszystko wskazuje na to, że 36-letni skoczek swoją pasję do skakania przekazuje swojemu synowi Olivierowi. To właśnie rodzinie Janda poświęcił swój wolny czas po zimowym sezonie. Zawodnik z Liberca rozpoczyna sezon nie tylko z nowym sprzętem, ale także z nowym trenerem Richardem Schallertem. Czech co prawda skakał już pod jego okiem pięć lat temu, ale to właśnie teraz ich współpraca nabiera kolorów.
– To dla mnie nic nowego, Richard Schallert był moim trenerem już pięć lat temu. Wtedy nie było idealnie, ale teraz jest już lepiej i mogę być zadowolony – komentuje skoczek.
Sportowiec z Liberca miał też duże oczekiwania co do startów w zawodach LGP w Wiśle. Przed konkursami zawodnik skarżył się jeszcze na drobne problemy techniczne w locie. Ostatecznie pierwszy starty w cyklu LGP dały Czechowi 21. miejsce indywidualnie, a także 2. miejsce w drużynie. Na drugim stopniu podium obok Jandy stanęli jego koledzy Roman Koudelka, Antonin Hajek oraz Lukas Hlava.
Źródło: berkutschi.com
