Tom Hilde, który w tym sezonie prezentuje nierówną formę, został pominięty przez Alexandra Stoeckla podczas ustalania składu norweskiej drużyny na Mistrzostwa Świata w Falun. Sam zainteresowany jest tym faktem mocno zaskoczony. - Fakt, że nie jadę na MŚ jest dla mnie największym ciosem - przyznał 27-letni zawodnik.
Po bardzo słabym początku sezonu w wykonaniu Toma Hilde, po dłuższej przerwie w startach, teraz przyszedł dla niego czas lepszych wyników. Począwszy od konkursu w Wiśle, aż po Titisee-Neustadt, Norweg punktował w każdym konkursie. Po weekendzie w Niemczech, gdy austriacki szkoleniowiec kadry norweskiej, Alexander Stoeckl „odkrył karty” przed Mistrzostwami Świata, 27-letni skoczek nie znalazł się w kadrze.
Zdaniem Hilde, ta decyzja jest niezrozumiała: - Jest to okropne i złe uczucie. Ciężko jest to opisać. Przeszedłem w tej reprezentacji wiele chwil lepszych i gorszych, ale ta informacja zdecydowanie jest dla mnie największym ciosem - mówi.
Zdaniem trenera Stoeckla, Hilde miał postawione założenia przed weekendem w Titisee, których nie zrealizował: - Tom musiał mieć cztery dobre skoki i być w pierwszej dziesiątce w Niemczech. To był plan minimum, aby zakwalifikował się do startów w Mistrzostwach Świata - poinformował szkoleniowiec. Niestety, Hilde tych planów nie wypełnił, zajmując odpowiednio 17. i 19. miejsce podczas weekendu w Titisee-Neustadt.
- Moja dyspozycja w Niemczech nie była najlepsza, co wszyscy widzieli. Stać mnie na więcej, niż tam pokazałem. Wszyscy wiedzieli też, że moje plany związane z Falun to głównie walka na skoczni normalnej. Niestety i to zostało mi odebrane – wypowiedział się Hilde, dla którego brak powołania na MŚ w Falun jest wielką porażką, tym bardziej, że po Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, będzie to druga impreza mistrzowska bez udziału tego zawodnika.
Źródło: nrk.no