You are currently viewing Tańcowała belka z wiatrem (felieton)

Tańcowała belka z wiatrem (felieton)

kraft.stefan 4ht.ga .pa fot.j.piatkowska - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)Kiedyś była futbolówka, misie, lalki i inne przygody. Było podwórko pełne rozkrzyczanej ferajny, za to komputerów na oczy nie widziano. Dziś laptopy, tablety i systemy wszelakie liderują w każdym domu, królują też w skokach! Mimo to ostatnie konkursy Pucharu Świata wróciły do przeszłości i uraczyły nas wierszami z dzieciństwa w unowocześnionej formie.

 

Mówiąc wprost: o ile niegdyś tańcowały dwa Michały albo igła z nitką, o tyle w ostatnich dwóch konkursach Pucharu Świata bajkowi bohaterowie bawili się w zgoła innym towarzystwie.

„Tańcowała belka z wiatrem”

Tańcowała belka z wiatrem,

belka brzydko, wietrzyk strasznie.

Belka skacze w dół i w górę,

wiatr dmie w prawo, w lewo, w skórę…

Razem zwalczą dziś tę bzdurę!

 
Koudelka Roman WSC.Falun .2015.lot fot.Julia .Piatkowska 300x200 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)
Roman Koudelka, fot. Julia Piątkowska

Cyrk, farsa, tragikomedia, wietrzno-belkowe zamieszanie, w którym nikt nie wie, o co chodzi. Jeśli takie skojarzenia wzbudziły w Was ostatnie zawody Pucharu Świata, to wiedzcie, że nie jesteście osamotnieni. Wręcz przeciwnie, mogę się założyć, oddając jednocześnie w zastaw parę części swojego ciała, że razem z Wami pomstowało kilka milionów kibiców. Roman Koudelka dał wyraz, co myśli na temat rozgrywania konkursów w warunkach zgoła anormalnych i w Kuopio pogratulował sędziom, a w Trondheim zbuntował się i mimo zielonego światła z belki nie ruszył. Właściwie zbuntowały się wiązania w jego nartach, ale kto by się tam przejmował takimi szczegółami. Aż dziwi, że szanowne Jury okazało litość i Czecha nie zdyskwalifikowało. Może dlatego, że za daleko nie wylądował. Nie żebym teorie spiskowe urządzała czy coś, jednak to, co działo się podczas fińsko-norweskich konkursów przyprawiało mnie to o zawał serca, to o poczucie absurdu. Jak to śpiewał zespół Queen, a co wielokrotnie powtarzamy, zwłaszcza w skokach: The show must go on. Pytanie tylko, jakim kosztem. Widzieliśmy już na skoczni wiele upadków, często poważnych w skutkach. W Kuopio i Trondheim na szczęście obyło się bez urazów, choć kilka razy zadrżało serce. Jeśli zadrżało mnie, to powiedzcie, co czuli ci, którzy musieli ratować się przed upadkiem? Chyba nie chcę wiedzieć.

 

Punktowo-przelicznikowa wyrocznia

Wisla Malnka belka fot.J.Piatkowska 300x200 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)
Belka startowa w Wiśle-Malince, fot. Julia Piątkowska

Znów wraca problem przeliczników, które miały, po pierwsze, usprawnić rywalizację i wyeliminować ciągłe powtarzanie skoków z powodu zmiany belki, a po drugie, uczynić konkursy bardziej sprawiedliwymi. Cóż, jak to zwykle bywa, teoria swoje, a praktyka swoje. Własne obserwacje doprowadzają mnie do wniosku, że wszystko działa bez zarzutu, dopóki warunki są względnie równe, a przynajmniej wieje z jednego kierunku. Gdy zaczyna się dmuchanie raz stąd, a raz stamtąd, to loteria trwa z przelicznikami w tle; tak samo, jak trwałaby i bez nich. Żeby było zabawniej, całkiem niedawno sam Małysz, przyznał, że cieszy się, iż skakał w czasach, w których rekompensaty nie funkcjonowały. Dlaczego? Otóż ze sprawiedliwością ma to tyle wspólnego, co ja ze skoczkiem narciarskim. Ileż to razy widzieliśmy, jak zawodnik otrzymał silny podmuch, który ewidentnie wymusił wcześniejsze lądowanie, a przeliczniki nas zakrzyczały, rozpoczynając swoje liderowanie. I odejmowały punkty. Ot, skoczna sprawiedliwość.

 

Taneczne show

Hofer Walter LGP.Wisla .2014 fot.Katarzyna.Sluzewska 300x200 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)
Walter Hofer, fot. Katarzyna Służewska

Tańczyły już gwiazdy na parkiecie i na lodzie, wygłupiając się wielokrotnie, ale wczoraj niekwestionowanym liderem w robieniu z siebie pajaca były tańczące i skaczące belki. Co sobie podniosę, to sobie obniżę – oto obecna dewiza dyrektora Pucharu Świata. Trochę nie na temat dodam, że była taka ballada, „Ballada o szczęśliwym człowieku”, co to przez życie spokojnie szedł, na nikogo nie czekał, przed nikim nie uciekał (…) i Eureka nie krzyczał. No cóż, z bólem serca muszę stwierdzić, że nie Walter Hofer był bohaterem owego utworu. Wiem, zebrało mi się na wiersze, ballady i piosenki. Ot taki rytmiczny dzień, w którym owe rytmy dyktuje wietrzny takt. W każdym razie Wielki Guru Skoków, niczym Archimedes, wykrzyknął Eureka!, kiedy wynalazł prawo przelicznika. Szkoda, że na jednym Eureka się skończyło i system, jak był niedoskonały, tak jest nadal. Wiem, nie ma rzeczy doskonałych, ludzi też nie, ale tym razem to już była przesada. Belka albo dwie w dół czy w górę z powodu zmiennych warunków – rozumiem, ale przepraszam bardzo, OSIEM? Już nawet słów mi brakuje, żeby ten cyrk jakoś konkretnie nazwać, a to zjawisko naprawdę osobliwe. I jak tu się Małyszowi dziwić? Za jego czasów belkę ustawiano pod najlepszego zawodnika, a nie zmieniano co 5 minut. A teraz równocześnie tańczyły sobie belki sambę, cha-chę i wyjątkowo pozbawionego godności walca. Z pierwotnie ustawionego numeru piątego ruszało, nomen omen, pięciu skoczków. Co gorsze, wygląda na to, że sami włodarze Pucharu Świata, stosujący ów system i będący jego wielkimi entuzjastami, powoli gubią się w punktowej machinie. Gdy zobaczyłam informację aktualizującą wyniki po pierwszej serii, bo nastąpiła pomyłka i czołówka skakała jednak z 9., a nie 10. belki, to nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Może trzeba byłoby zapytać zawodników, z której belki ruszali, oni w końcu powinni być najlepiej poinformowani…

wiatr 300x200 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)I zamiast pisać o konkursie, to gadam po próżnicy, bo przecież żaden Walter Hofer ani nikt inny już nic nie zmieni. System jest fantastyczny, konkursy, które bez niego nie miałyby szans się odbyć, zostają rozegrane, wszyscy powinni być zadowoleni. A tu niespodzianka, żal i rozpacz, wychodzi, że przeliczniki wcale nie są tak wspaniałe, jak niektórym się wydaje. Może i zdążyliśmy się przyzwyczaić, że dziś w skokach skok odchodzi na dalszy plan, ale to nie znaczy, że umieramy z zachwytu, kiedy na plan pierwszy wyłania się belka wędrująca to w górę, to w dół, albo wiatr, który dmucha tak, że największe tuzy pucharowej rywalizacji nie mają z nim szans. I żadne punkty, plusy, minusy, równania ani inne cuda tego nie zmienią. Konkurs w Kuopio, który właściwie nie miał prawa się odbyć, czy to z przelicznikami, czy też bez nich, jednak się odbył. Że wygrał akurat najlepszy to inna historia. Równie dobrze ów najlepszy mógł przegrać z huraganem i szczęśliwie wylądować tylko dzięki swoim umiejętnościom. Albo i wcale nie mieć tyle farta… Dopiero wtedy z całą pewnością konkurs zostałby przerwany.

 

Wielka Trójka

Prevc Peter Wisla fot.Julia .Piatkowska 300x199 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)
Peter Prevc, fot. Julia Piątkowska

W poprzednim sezonie był Stoch, Prevc i Freund. Dziś Stocha zastąpił Kraft, a pozostała dwójka dalej walczy o Puchar Świata. O ile jednak w zeszłym roku było właściwie pewne, że największy zimowy tort trafi w ręce Polaka, o tyle teraz znajdźcie mi mądrego, który wytypuje zwycięzcę klasyfikacji generalnej. Kiedy już myślałam, że oto Kraft powiększy swoją przewagę… Bach, cudem wylądował, ratując się przed upadkiem, gdy zepsuło się wiązanie. Jak to los bywa nieprzewidywalny… Widzisz różnicę 12 punktów i już Ci się wydaje, że pozamiatane, koniec, wiadomo, kto wygra, bo tylko katastrofa może odebrać prowadzącemu zwycięstwo i… cóż, właśnie taka katastrofa zdarza się na Twoich oczach. Zbierasz zęby z podłogi, szczęka opada. W skokach nic nigdy nie jest pewne, na przykładzie Krafta przekonaliśmy się o tym najwymowniej, jak tylko można było. Kiedyś właściwie w takim samym momencie los spłatał nieprzyjemnego figla Małyszowi, tylko że w Oslo.

Był już na czele generalki Prevc, był Krat, teraz ów zaszczyt przypadł Freundowi. Może na wzgórzu Holmenkollen znów nastąpią zmiany na szczycie? Wielce prawdopodobne, będzie przynajmniej ciekawie.

 

Polskie sztuczne ognie

Zyla Piotr lot.WC .Planica.2013 fot.Stefan.Piwowar 300x199 - Tańcowała belka z wiatrem (felieton)
Piotr Żyła, fot. Stefan Piwowar

Kiedy Wielka Trójka biła się o kuliste trofeum, polska czwórka walczyła o honor. Honor, ostatnio, jak zwykle, nierówny. W pierwszej serii oddychał całkiem spokojnie, ale w drugiej ledwo zipał. Fajerwerków brak, błyszczą tylko sztuczne ognie, z naciskiem na sztuczne. Niby trzech skoczków w drugiej dziesiątce, fajnie, Finowie pewnie obecnie marzyliby choć o takim wyniku, ale my raczej nie tego oczekiwaliśmy. Z drugiej strony wypadałoby się cieszyć, że Stoch w całkiem przyzwoitej formie wrócił na skocznię (który raz już to w tym sezonie piszę?), a że zabrakło mu sił na bardzo dobry drugi skok, trudno się dziwić. Gdybyście trzy dni temu leżeli pod kroplówką w szpitalu, to też nie pałalibyście ochotą na śmiganie z nartami w górę i w dół po schodkach. U pozostałych Polaków wciąż to samo. Klemens Murańka niby osiągnął najlepszy wynik w sezonie, ale czy nie stać go na więcej? Na pewno stać. Piotr Żyła… Tu właściwie mogłabym napisać prawie to samo, co zdanie wcześniej, wyłączając fragment o najlepszym wyniku. Niestety, nie wiem, czy w tym sezonie choć raz zobaczę jeszcze dwa równe skoki któregoś z członków naszej ekipy. I to nie równe, ale krótkie, tylko równe i dalekie. Małysza nie ma, bułki z bananem także straciły na popularności, (bo triumfy święcą gofry), ale dwa równe skoki utrwaliły się w pamięci naszych lotników i nielotów, szkoda że z różnym skutkiem. Pozostaje mieć nadzieję, że magia Oslo podziała. Mówią, że nadzieja matką głupich, ale i że nadzieja umiera ostatnia. Na ten moment nie mamy innego wyjścia, jak tylko wykreślić pierwsze przysłowie i skupić się na drugim, a przy okazji podziwiać zachwycającą walkę na szczytach klasyfikacji generalnej. Tam przecież zawsze dzieje się najwięcej, czy to z Polakiem w roli głównej, czy też w tle. Oby tym razem obyło się bez małej dyskoteki. A już w przyszłym sezonie…. Show must go on, once again!   

—————————————————————————————————

Z cyklu Komentator prawdę Ci powie: „W zeszłym sezonie w Trondheim Kamil Stoch był 9., a najlepszy z Polaków, Piotr Żyła, 12.”

 

Kasia Nowak

 

Ten post ma 3 komentarzy

  1. Mariusz

    Rozumiem przeliczniki za belkę, ale te dodatki za wiatr to oddzieranie skoków z magii bo skoki to odwieczna walka z naturą , która przegrywa z interesami sponsorów i TV

  2. m.

    Gdyby nie te przeliczniki to z kilka konkursów zostałoby odwołanych. Konkurs skoków to impreza masowa, ktoś za to zapłacił, ktoś musi zarobić, konkurs powinien sie odbyć. Oczywiście nie w warunkach zagrażajacych życiu, ale takie warunki jakie ostatnio panuja na konkursach nie odbiegaja od tych, w których skoczkowie trenują. Chyba lepsza jakaś rekompensata niż żadna. Niestety zdarza sie, że jakis „bidak” trafi warunki że i 30pkt mu nie pomoze, bo nie da się odlecieć w takich warunkach, ale to są tak zwane „koszty”. Oczywiście system trzeba bardziej dopracować, punkty powinny być brane pod uwage tylko w miejscach przez które skoczek przeleciał, bo co mu z wiatru pod narty koło 120m gdy tylni wiatr pozwolił mu do 110m doleciec. Można powiedzieć, że doswiadczony zawodnik ogarnie takie warunki, ale…wtedy równie dobrze w zawodach mogłaby startować pierwsza 20tka PŚ. Zauważmy, że wszystkie zmiany i w regulaminach dotyczące także sprzętu są dobrymi zmianami, nie ma juz takich nowinek i manipulacji jak kiedyś (kombinezony jak latawce, wiązania, bmi) teraz każde naginanie zasad jest upominane i karane 🙂

    1. Kasia Nowak

      Generalnie nie jestem przeciwna temu systemowi, wiele konkursów dzięki niemu się odbyło, wiele też usprawnił. Ale dodawanie czy odejmowanie punktów za punkt pomiaru, do którego skoczek nie doleciał, jest niesprawiedliwe. I szafowanie belkami tylko dlatego, że jest taka możliwość, to też przesada. Co nie zmienia faktu, że sama idea jest dobra, tylko wykonanie niedopracowane.

Skomentuj Kasia Nowak Anuluj pisanie odpowiedzi