Łukasz Kruczek dla SkokiPolska: „Do skoków wkradły się błędy”

Podczas drugiego drużynowego konkursu tegorocznej LGP polscy skoczkowie ponownie uplasowali się na podium. Tym razem mimo solidnych skoków zabrakło błysku i musieli jednak uznać wyższość Niemców. – U wszystkich zawodników dziś wkradły się do skoków błędy – przyznał po konkursie trener kadry A, Łukasz Kruczek.

O miejscu polskiej drużyny można mówić zdecydowanie w kategoriach pozytywnych. Druga lokata biało-czerwonych w Hinterzarten to ósme drużynowe podium w historii startów w cyklu Letniej Grand Prix. Jak to jednak często bywa, apetyty rosną w miarę jedzenia i po fenomenalnym występie przed tygodniem, wydawało się, że na polskich skoczków nie ma mocnych. Okazało się, że na Rothaus-Schanze dzielili i rządzili jednak Niemcy.

Jak poziom swoich podopiecznych ocenił trener Kruczek? - U wszystkich zawodników wkradły się do skoków błędy. Nie były one udane i tak „czyste”, jak mogłyby być. Wszyscy prezentowali jakościowo podobny poziom. Nie różni ich wiele.

Najmocniejszym punktem polskiej drużyny, podobnie jak w Wiśle, był Dawid Kubacki (99,0 / 98,5 m; 6. indywidualna nota w całej stawce). Spoglądając na nieoficjalną klasyfikację indywidualną, pozostali Polacy plasowali się w drugiej dziesiątce. Maciej Kot był 11. (94,0 / 99,5 m), Piotr Żyła 13. (95,0 / 99,5 m), a Kamil Stoch 16. (99,5 / 96,0 m). - Zawodnicy nie wpasowali się odpowiednio w obiekt. Co do Niemców, to była podobna sytuacja jak dla nas w Wiśle, przewaga własnych „ścian”. Dziś byli poza zasięgiem, ale nie jest to efekt stały - ocenił polski szkoleniowiec nawiązując do znajomości skoczni przez podopiecznych Wernera Schustera.

Łukasz Kruczek zapytany o Bartłomieja Kłuska, którego zabrakło w składzie polskiej drużyny w piątkowym konkursie, odparł: - Drużyna składała się z takich samych zawodników jak w Wiśle. Bartek powinien skakać przede wszystkim dla siebie i oddawać dobre skoki. Nie ma nic do udowadniania. Znamy jego potencjał.

informacja własna