Swoiste déjà vu przeżywają obecnie słoweńscy skoczkowie. Powtarza się bowiem sytuacja sprzed roku – na niespełna miesiąc przed rozpoczęciem sezonu, Słoweński Związek Narciarski nie ma dopiętego budżetu. Na braki finansowe narażeni są kombinatorzy i skoczkinie, a należności za część ubiegłego PŚ nie otrzymali reprezentanci kadry narodowej.
– Rozmowy toczą się o 200 tysięcy euro z wpływów, ale umowy nie zostały jeszcze podpisane. Wpływy zależne będą od zrealizowania w przyszłym roku Pucharu Świata w Planicy (w marcu – przyp. red.) – powiedział Ljubo Jasnić, przewodniczący słoweńskiego Komitetu Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej.
– Obecnie zawieszone zostały wszelkie płatności. Sytuacja finansowa powinna rozwiązać się do 14 dni, gdyż mamy wiele umów sponsorskich – tłumaczył szef oddziału w skokach i kombinacji norweskiej Tomaž Verdnik. Do tej pory zmniejszono budżety przeznaczone na premie dla trenerów, przeloty i operacje finansowe Związku. Działacze liczą na wpływy w liczbie pół miliona euro rocznie. Taka kwota pozwoliłaby na spłacenie zobowiązań wobec skoczków jeszcze z poprzedniego (!) sezonu. Chodzi o ostatnie konkursy, w których Słoweńcy grali pierwsze skrzypce w rywalizacji.
Informacje w sprawie regulacji finansowych podano na zwyczajnej sesji Słoweńskiego Związku Narciarskiego.
Kadra słoweńska na pierwszy PŚ w Klingenthal zostanie wyłoniona po treningach w Oberstdorfie, które rozpoczną się już niebawem. W listopadzie skoczkowie potrenują już w Planicy na śniegu wyprodukowanym z armatek śnieżnych.
źródło: dnevnik.si