Choć wydawało się, że dalszy udział Kamila Stocha w mistrzostwach świata w lotach w austriackim Bad Mitterndorf nie ma większego sensu, to jednak sam zawodnik wraz z trenerami podjął decyzję, że na lotnym czempionacie zostanie i być może wystartuje wraz z kolegami w niedzielnych zmaganiach drużynowych.
Trener Łukasz Kruczek w rozmowie z Tomaszem Kalembą z portalu eurosport.onet.pl podkreślił, że treningowe skoki Kamila Stocha na normalnej skoczni w Szczyrku napawały optymizmem i gdyby powtórzył je w seriach treningowych i kwalifikacyjnej w Tauplitz, to skakałby daleko. Tak się jednak nie stało, a już pierwsza, nieudana próba, w której skoczek z Zębu zajął 32. miejsce po skoku na 180,5 metra, przyniosła smutek i żal. W kolejnym skoku nie było wiele lepiej (176,0 metrów i 27. lokata), a kwalifikacje okazały się katastrofą – Polak, skacząc przy silnym wietrze w plecy, nie zdołał awansować do konkursu głównego, zajmując 32. lokatę, i nie powalczy o dobre miejsce na skoczni Kulm.
Trenerzy uznali jednak, że wycofywanie mistrza świata z Val di Fiemme z mistrzostw i powrót do domu to nie najlepsza decyzja, dlatego też Kamil Stoch zostanie wraz z kolegami w Austrii i prawdopodobnie wystartuje wraz z nimi w niedzielnym konkursie drużynowym. Weźmie też udział w piątkowych i sobotnich seriach treningowych przeznaczonych dla tych reprezentantów, którzy nie zdołali awansować do konkursu bądź też w ogóle nie zostali nominowani do udziału w kwalifikacjach. Czas pokaże, czy Kamila Stocha faktycznie zobaczymy w konkursie drużynowym. W piątek i sobotę przyjdzie nam za to trzymać kciuki za Dawida Kubackiego, Stefana Hulę i Klemensa Murańkę, którzy będą bronić honoru biało-czerwonych barw.
źródło: eurosport.onet.pl