Zarówno dla Łukasza Podżorskiego, jak i Dominika Kastelika, udział w juniorskim czempionacie w Rasnovie był debiutem w zawodach mistrzowskich tej rangi. Obaj młodzi podopieczni trenera Roberta Matei zdołali uplasować się w finałowej trzydziestce stawki w zmaganiach indywidualnych, jednak po swoim występach mieli dość mieszane uczucia.
Łukasz Podżorski reprezentujący klub WSS Wisła w indywidualnym konkursie w Rasnovie zajął 23. lokatę po skokach na 90 i 88,5 metra. Po Przemysławie Kantyce, który był 12., był on zatem drugim ze sklasyfikowanych biało-czerwonych. – Na pewno dużo zabrakło w tych skokach. Nie były to najlepsze skoki jakie, ale też nie najgorsze. Miejsce, które zająłem jakoś mnie szczególnie nie satysfakcjonuje. Liczyłem na to, że uda się wyciągnąć z siebie nieco więcej – przyznał i dodał: – Raz jest forma, raz jej nie ma i nie ma na to siły, żeby ją wypracować. To przychodzi samo od siebie. Doskonałym przykładem w tym momencie jest Kamil Stoch. Nawet jak się daje dużo od siebie, to po prostu czasem nie idzie i właściwie, to nie wiadomo czym to jest uwarunkowane.
19-latek zapytany o osobę Adama Małysza, który wraz ze sztabem szkoleniowym kadry juniorskiej udał się do Rumunii, odparł: – Na pewno Adam Małysz nas mocno wspiera i daje przydatne wskazówki. Sama jego obecność napewno tez podbudowuje.
O największej niespodziance konkursu indywidualnego, Podżorski mówi dość zaskakująco: – Zaskoczył mnie Viktor Polasek [4. miejsce]. Oddał z pewnością jedne ze swoich lepszych skoków.
Trzecim z Polaków, którzy zdołali uplasować się w czołowej trzydziestce czempionatu, był najmłodszy reprezentant kadry juniorskiej, 17-letni Dominik Kastelik. Zawodnik klubu SS-R LZS Sokół Szczyrk po skokach na 87 i 85 metrów zajął 28. miejsce. Jak skomentował konkursową rywalizację? – Atmosfera była super, a moje skoki nie były złe. Występ oceniam za udany. Najbardziej zaskoczony byłem bardzo dobrymi skokami Przemka Kantyki. Jest w bardzo dobrej formie – powiedział, a zapytany o dalsze plany, odparł: – Sezon uznajemy już za zamknięty, teraz trzeba nadrobić zaległości w szkole.
Mimo obiecującego startu w Rasnovie, początek sezonu 2015/2016 nie zapowiadał się dla Kastelika tak dobrze. Junior doznał uciążliwego urazu. – Kontuzji doznałem w Ramsau, naderwałem tam więzadła w kolanie, a okres rehabilitacyjny trwał 9 tygodni. Wróciłem jednak na skocznie z trenerem klubowym Jarosławem Węgrzynkiewiczem. Najpierw na obiekt K-70, a później K-95.
Do niedawna skoczek z Gilowic trenował poza kadrami. Jak sam porównuje szanse, które zawodnicy otrzymują w narodowych grupach szkoleniowych zorganizowanych pod egidą Polskiego Związku Narciarskiego? – Różnica między trenowaniem w kadrze, a klubie jest ogromna. Mamy dużo więcej treningów, które mają nas przygotować do dobrych startów. W klubie trening jest raz na jakiś czas, więc nie ma nawet co porównywać.
Dodajmy, że poza finałem (na 31. miejscu) w indywidualnej rywalizacji na MŚ juniorów uplasował się Krzysztof Leja. W zmaganiach drużyn mieszanych Polacy zajęli odległe, 11. miejsce, a w zmaganiach drużyn męskich nasi reprezentanci wylądowali na 7. pozycji.
rozmawiał Bartosz Leja