Choć Gregor Schlierenzauer w swoje 26. urodziny zdecydował się zawiesić karierę, nie podając terminu powrotu do czynnego uprawiania skoków narciarskich, całkowicie się ze sportem nie rozstał. Wyjazd na narty na drugą półkulę nie wyszedł jednak Austriakowi na dobre, bowiem zakończył się upadkiem i kontuzją, której szczegóły nie są na razie znane.
7 stycznia 2016 roku świat kibiców skoków narciarskich wstrzymał oddech, bowiem jeden z najbardziej utytułowanych skoczków w historii, mający na koncie najwięcej triumfów w zawodach Pucharu Swiata, Gregor Schlierenzauer, ogłosił decyzję o zawieszeniu sportowej kariery. Swoją przerwę argumentował wypaleniem i brakiem motywacji. Od tego czasu austriackie media na temat Schlierenzauera pisały bardzo niewiele, żeby nie powiedzieć: nic. Jedynie Heinz Kuttin twierdził, że jest w stałym kontakcie ze swoim podopiecznym. Dziś okazało się jednak, że utytułowany 26-latek z Innsbrucku, choć rozstał się z nartami przeznaczonymi do skakania, nie porzucił dwóch desek, na których można rekreacyjnie zjeżdżać po pokrytych białym puchem stokach…
Niestety, wyjazd wraz z przyjaciółmi do Kanady nie zakończył się udanie dla Tyrolczyka, który nabawił się urazu kolana. Jak na razie żadne szczegóły dotyczące jego stanu zdrowia nie są znane, wiadomo jednak, że skoczek wraz z przyjaciółmi pokusił się o ekstremalną rozrywkę – tzw. heliskiing polegający na zjeżdżaniu na nartach poza wyznaczonymi odgórnie trasami, na które narciarz jest transportowany helikopterem w asyście odpowiednio wyszkolonego przewodnika. Co ciekawe, taka forma sportu w samej Austrii jest zakazana ze względu na przepisy o ochronie przyrody.
– Gregor wysłał mi wiadomość, że upadł w czasie jazdy na nartach i doznał kontuzji – tyle zdradził na łamach austriackiej telewizji ORF trener Austriaków, Heinz Kuttin. Jak poinformował rzecznik prasowy, badania mające stwierdzić, co tak naprawdę stało się 53-krotnemu zwycięzcy konkursów PŚ, odbędą się po jego powrocie do ojczyzny w połowie nadchodzącego tygodnia. Szkoleniowiec wierzy jednak, że przyszłość jego gwiazdy rysuje się w jasnych barwach. – Mam nadzieję, że to nic poważnego, a Gregor będzie mógł dalej w pełni korzystać ze swojej przerwy w startach. Liczę też, że szybko powróci do drużyny – zakończył 45-letni następca Alexandra Pointnera.
źódło: orf.at / krone.at
