Pierwszy pucharowy start w tym sezonie ma już za sobą liderka polskiej kadry, Kinga Rajda. Niespełna 16-letnia zawodniczka w Lillehammer nie zdołała jednak awansować do serii konkursowych, czego przyczyną były problemy z trafieniem w próg. – Jest niedosyt bo Kingę stać było spokojnie na walkę o punkty. Sama Kinga jest trochę zawiedziona – przyznał trener Sławomir Hankus.
Rajda w Lillehammer poniżej swoich możliwości
W czwartkowych kwalifikacjach na normalnym obiekcie Lysgaardsbakken (K-90 / HS-100) Rajda zajęła 39. lokatę po skoku na 73 metry i piątek w Lillehammer spędziła wyłącznie w roli obserwatorki. To samo miejsce zajęła także w sobotniej serii kwalifikacyjnej, w której poziom był jednak wyższy. Do awansu nie wystarczył Polce skok na 78,5 metra.
– Jest niedosyt, bo Kingę stać było spokojnie na walkę o punkty. To dla niej ogromna nauka rywalizacji. Technicznie skakała fajnie, ale odbijała się za wcześnie, przez co nie mogła wykorzystać swoich umiejętności. Jak było widać, czołowa trzydziestka była 5-6 metrów przed nią. Z jej skokami z nieoficjalnych treningów jest to spokojnie do zrealizowania – powiedział nam szkoleniowiec polskiej kadry kobiet.
15-letnia Francuzka jak Domen Prevc
Hankus wypowiedział się także o skaczących w Norwegii rywalkach. – Bardzo przeciętne prezentowały się Amerykanki, dość słabe były Słowenki, myślałem, że Maren Lundby będzie lepiej skakać – ocenił. Zapytany o zaskakująco mocną 15-letnią Francuzkę, która wygrała kwalifikacje oraz dwukrotnie zapunktowała, odparł: – Lucile Morat to w mojej ocenie taki „żeński Domen Prevc”. Skacze bardzo agresywnie, bardzo szybko kładzie się na narty, tego po prostu trzeba się nie bać. Ona może być zaskoczeniem, ale już w lecie kilkukrotnie skakała bardzo dobrze.
Polki poskaczą w Norwegii
Kingę Rajdę czeka teraz przerwa w startach oraz treningi, a pozostałe nasze reprezentantki już niebawem wyruszą na konkursy FIS Cup (15 grudnia) oraz Pucharu Kontynentalnego (16-17 grudnia) do Norwegii. – Do Notodden udadzą się Anna Twardosz i Magdalena Pałasz oraz spoza kadry Joanna Szwab. Magda szczególnie po to, aby miała możliwość startowania, potwierdzenia poprawy techniki i gotowości do Pucharu Świata. Ania i Asia po to, aby wywalczyć punkty Pucharu Kontynentalnego. Mamy możliwość startowania w Pucharze Świata, ale jak widać po Kidze, trzeba skakać naprawdę solidnie, żeby tam jeździć – przyznał Hankus. Dodajmy, że Rajda do zmagań najwyższej rangi powróci na początku stycznia na dużej skoczni w Oberstdorfu.
Polskie skoczkinie w oczach mediów i kibiców
Trener polskich skoczkiń ocenił także poziom zainteresowania mediów polskimi skoczkiniami, a także to, jak zawodniczki są odbierane przez kibiców. – Sam kontakt dziewczyn z mediami nie jest problemem. Tym bardziej, że w dzisiejszej dobie internet i media społecznościowe to główne źródło informacji. Ma to dobre i złe strony. Można szybko dotrzeć z wieściami i promowaniem siebie do bardzo dużej ilości osób, natomiast gorszym zjawiskiem jest wszechobecny „hejting”. Ludzie, którzy nie mają pojęcia o strukturze treningu, ciężkości samej dyscypliny i ryzyka jakie trzeba podjąć, oceniają kogoś w sposób bardzo krytyczny, przy czym nie jest to konstruktywna krytyka – powiedział trener Hankus, a zapytany o to, czy w nastawieniu kibiców przeważa życzliwość, odparł: – W większości tak, ale doskonale wiadomo, że najbardziej zapamiętuje się niestety te gorzkie słowa, a dziewczyny są na tyle młode, że właśnie takie najpierw wyłapują.
– Dlatego tym bardziej jestem zadowolony i niejako dumny, że mimo zdarzających się niepowodzeń, czy niesprzyjających osób oraz jednocześnie przy wszelakiej pomocy, dziewczyny chcą trenować. Pokazują tym samym wszystkim wokół, że potrafią i że realizują to, co tak naprawdę chcą w życiu robić. Tym bardziej w czasach, kiedy tak trudno namówić kogoś na trenowanie i tak duże wyrzeczenia – podsumował szkoleniowiec polskich skoczkiń.
rozmawiał Bartosz Leja