W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia polscy skoczkowie zawitali do Zakopanego, aby na zmodernizowanej Wielkiej Krokwi walczyć o medale krajowego czempionatu. Tytuł mistrzowski i złoty krążek zdobył Piotr Żyła. – Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Wszyscy koledzy skaczą naprawdę bardzo daleko – komentował po konkursie.
Zwycięstwo na Wielkiej Krokwi wywalczył Piotr Żyła, który oddał skoki na odległość 127,5 oraz 135,5 metra. Wiślanin uzyskał 3,3 punktu przewagi nad drugim w stawce zawodnikiem. – Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Złoty medal jest dla mnie zaskoczeniem, bo wszyscy koledzy skaczą naprawdę bardzo daleko. Cieszę się, że udało mi się wywalczyć pierwsze miejsce – komentował w telewizyjnym wywiadzie świeżo upieczony mistrz Polski. Żyła był bardzo zadowolony ze swoich prób na przebudowanej Wielkiej Krokwi. – Bez problemu można było lądować telemarkiem nawet przy bardzo długich skokach, a gdy jeszcze przebudowany zostanie zeskok, to myślę, że lekko będzie można lądować telemarkiem 140 metrów – dodał.
Dawid Kubacki (124,0 / 138,0 m) cieszył się ze zdobycia srebrnego medalu. – Zawody pokazują, że jest w nas potencjał i to bardzo pozytywne. Jedziemy do Oberstdorfu walczyć o swoje. Nie chcę składać wielkich obietnic, chcę po prostu oddać dobre skoki. Taki sam cel miałem też tutaj w mistrzostwach Polski – tłumaczył skoczek TS Wisła Zakopane, którego teraz czekają zmagania w Turnieju Czterech Skoczni. Kubacki ocenił też nową Wielką Krokiew. – Jak się tu skacze? Całkiem w porządku. Jest troszeczkę inaczej niż wcześniej, bo leci się niżej, ale myślę, że przebudowa wyjdzie tej skoczni na plus. Mamy teraz bardzo fajne mrożone tory najazdowe i to nam pozwala trenować oraz skakać w konkursach w bardzo dobrych warunkach – podsumował Kubacki
Maciej Kot (120,0 / 139,0 m) sięgnął z kolei po brąz mistrzostw Polski. – Jeden skok był naprawdę dobry: drugi. Temu pierwszemu niewiele brakowało, ale mocno mnie skrzywiło za progiem. To mały błąd, który ma wielkie skutki, jeśli chodzi o odległość. Dużo straciłem w powietrzu i pozostało mi atakować w drugiej serii. W niej oddałem już normalny skok. Pozycja dojazdowa była ustabilizowana, pracowaliśmy na tym przed świętami podczas obozu i udało mi się wprowadzić zmiany – oceniał Kot. – To dobrze, że przed turniejem mieliśmy przetarcie w mistrzostwach Polski. Najważniejszy był dla mnie ostatni skok. Chciałem skończyć zawody dobrze i w dobrym nastroju pojechać do Oberstdorfu.
Przed podopiecznymi trenera Horngachera jest teraz wyjazd na prestiżowe niemiecko-austriackie tournée. Kwalifikacje w Oberstdorfie już 29 grudnia.
Alicja Kosman / PZN