Reprezentanci gospodarzy z mieszanymi uczuciami zakończyli kwalifikacje do wtorkowego konkursu Pucharu Świata na olimpijskiej dużej skoczni w norweskim Lillehammer. Dużego rozgoryczenia nie krył Daniel-Andre Tande, który praktycznie stracił już szansę na wysokie miejsce w klasyfikacji nowego turnieju Raw Air.
Danielowi-Andre Tande, czołowemu skoczkowi tego sezonu, zupełnie nie udał się skok w poniedziałkowym prologu. Trzeci zawodnik tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni w trudnych warunkach lądował zaledwie na 112 metrze, po czym z ironią pokazał kciuki w kierunku jury - Jestem po prostu wściekły. Na ten tydzień czekałem długi czas, a teraz wszystko zostało zniszczone – irytował się na antenie norweskiej telewizji NRK Tande.
Zachowaniem jednego ze swoich liderów nie był zachwycony trener norweskiej kadry Alexander Stoeckl. - Widzę, że Daniel jest sfrustrowany i będziemy musieli na ten temat porozmawiać – powiedział Austriak. Tande zajmuje 14. miejsce w klasyfikacji Raw Air, ze stratą ponad 100 punktów do prowadzącego Stefana Krafta.
W zupełnie innym nastroju był po skoku kwalifikacyjnym Anders Fannemel. Rekordzista świata skoczył aż 139 m. - To był bardzo dobry dzień. Dobrze mi się tutaj skacze, znam tę skocznię dobrze i oddałem na niej już tysiące skoków, ponieważ mieszkam w Lillehammer – stwierdził. Fannemel nie liczy się w rywalizacji o zwycięstwo w Raw Air, jako że z powodu dyskwalifikacji w prologu nie mógł wystartować w niedzielnych zawodach na Holmenkollen.
Podczas zawodów na olimpijskim obiekcie Norwegowie będą mocno trzymać kciuki za jednego z wyróżniających się skoczków turnieju Raw Air, Johanna Andre Forfanga. - Moje skoki treningowe były katastrofalne, ale w prologu było dużo, dużo lepiej – ocenił mistrz świata juniorów z 2015 roku.
Źródło: nrk.no