You are currently viewing Maciej Kot: „Sprzęt na TCS będzie lepszy”
Maciej Kot, fot. Julia Piątkowska

Maciej Kot: „Sprzęt na TCS będzie lepszy”

Kot Maciej Wisla.press .2017 fot.Julia .Piatkowska - Maciej Kot: "Sprzęt na TCS będzie lepszy"

We wczorajszych Mistrzostwach Polski Maciej Kot uplasował się na znamiennym dla niego piątym miejscu. Po konkursie 17. skoczek obecnego sezonu opowiedział nam o tym dlaczego trudno mu przebić się do czołowej dziesiątki PŚ, nad jakim elementem skoku musi jeszcze pracować oraz co działo się podczas zamkniętego zgrupowania kadry w Zakopanem.

 

Podczas zmagań o krajowy czempionat, które obyły się wczoraj w Wiśle-Malince, Maciej Kot w żadnej z prób konkursowych nie doleciał do punktu konstrukcyjnego skoczni im. Adama Małysza. Zakopiańczyk uzyskał 115,5 oraz 111 metrów, co zagwarantowało mu piątą lokatę. Strata do zwycięzcy mistrzostw, Stefana Huli, wyniosła 47,9 puntów.

– Warunki były bardzo trudne, nie takie jakich się spodziewałem. Nie zamierzam analizować dzisiejszych zawodów. Teraz mam w głowie Turniej Czterech Skoczni. Byłem bardzo wypoczęty po świętach – nogi nie były zmobilizowane do skakania i to był problem dnia dzisiejszego. Nie jest to jednak kłopot biorąc pod uwagę dalsze starty, bo dla mnie priorytetem było aby te 3 dni podczas świąt wypocząć w domu – nie tylko fizycznie, ale też mentalnie i się to udało. Dziś była tak pobudka – brutalna, bo brutalna, ale myślę, że teraz już będzie z górki – swoją dyspozycję podsumował 26-latek.

Polski kadrowicz przyczyn swoich problemów na skoczni w Wiśle doszukiwał się w walce o jak najdalszą odległość, która odbiła się na notach za styl. – Lądowanie w obu próbach było kiepskie, ale wynikało to z tego, że skoki nie były dobre, a warunki nie sprzyjały. Chciałem ciągnąć skok do końca. Co prawda, mógłbym wylądować 2 metry wcześniej z pięknym telemarkiem, ale próbowałem wyciągnąć moje próby do końca i wtedy można już było tylko dostawić nogę do przodu i odchylić się. Lądowanie to element, który mogę jeszcze poprawić, bo parę punktów od sędziów zawsze się przyda, szczególnie kiedy jest tak ciasno w klasyfikacji generalnej – powiedział zawodnik.

Jak się okazało, zarówno czas spędzony w domu w gronie bliskich, jak i odbyte kilka dni przed świętami zgrupowanie kadry narodowej w polskiej stolicy Tatry, przyniosły złotemu medaliście z drużyny z Lahti wymierne korzyści. – Udało mi się znaleźć spokój, na którym mi zależało. Czas spędzony w domu pozytywnie na mnie wpłynął i podczas treningów w Zakopanem, które mieliśmy w ubiegł środę, czwartek i piątek, zdołałem oddać kilkanaście dobrych, spokojnych skoków. Moje próby wyglądały znacznie lepiej niż w Engelbergu, znaleźliśmy rozwiązanie paru problemów. Ten obóz dał nam pewność siebie, pozytywny obraz moich umiejętności oraz nadzieję, że w 66. Turnieju Czterech Skoczni możemy walczyć o fajne miejsca – dodał podopieczny Stefana Horngachera.

Kot wypowiedział się także na temat swojej dotychczasowej dyspozycji w PŚ i problemach z dostaniem się do czołowej dziesiątki cyklu. – Trudno mi przebić się do pierwszej dziesiątki PŚ, bo dotychczasowe konkursy były trudniejsze niż w zeszłym roku. W ubiegłym sezonie wszystko szło tak łatwo: nawet jak skoki nie były dobre, to miejsca i tak były wysokie. Były też lepsze warunki. Obecnie poziom jest dużo bardziej wyrównany niż w zeszłym roku. Brakuje też trochę szczęścia. Jakby to przeanalizować, to dopiero skończył się pierwszy period zimowej części sezonu, więc najważniejsze skoki dopiero przed nami. Po Turnieju PŚ rozkręci się na dobre – zdradził 17. skoczek obecnej odsłony zmagań „pierwszej ligi”. – Nic nie jest stracone – z obecnej lokaty mogę atakować naprawdę dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. Analizując moje występy w poprzednich latach mogę powiedzieć, że okres Engelberg-Oberstdorf nigdy nie był szczytem mojej formy. Od Garmisch-Partenkirchen moja dyspozycja rośnie i na styczeń i luty przypada czas kiedy skaczę naprawdę dobrze – doprecyzował reprezentant klubu AZS Zakopane.

Polski kadrowicz ocenił też swoje szanse w zaczynającym się już za 2 dni 66. TCS: – Jestem zawodnikiem na którego nikt nie stawia i to jest dobra pozycja do ataku oraz przełamania się formy. TCS jest bardzo trudną i specyficzną  imprezą, wymagającą fizycznie i psychicznie: wielki prestiż, masa mediów i ciężko tę presję niekiedy wytrzymać. Dlatego trzeba robić swoje i skakać stabilnie.

Kot zdradził także, co może okazać się przewagą „biało-czerwonych” w niemiecko-austriackiej imprezie. – Zgrupowanie w Zakopanem było zamknięte, bo testowaliśmy parę nowych rozwiązań technicznych. Sprzęt przygotowany na TCS będzie ciut lepszy od tego, który mieliśmy na początku sezonu, ale po drodze może coś jeszcze „wyjść”, więc nie mogę powiedzieć, że będzie to stuprocentowy atak sprzętowy. Mam jednak mam nadzieję, że ten sprzęt pozwoli co najmniej na nawiązanie walki z rywalami – zakończył 5. skoczek wczorajszych Mistrzostw Polski.

 

rozmawiał Tomasz Adamczyk

notowała Magdalena Janeczko

Dodaj komentarz