Bardzo niepokojące wieści dotarły do nas zza Oceanu. Jak informują amerykańskie media, a także osoby ściśle związane ze środowiskiem narciarskim, zaginął były trener amerykańskich skoczków, Leonard Corby Fisher.
44-letni były szkoleniowiec po raz ostatni był widziany na przełomie marca i kwietnia na terenie malowniczych terenów Parku Browna usytuowanego wzdłuż rzeki Green River w stanie Utah. Corby Fisher przebywał tam na kempingu na łonie natury, jednak po dotarciu do miejsca jego pobytu, policja nie znalazła tam Amerykanina, a jedynie należący do niego samochód. W nim znajdowały się osobiste rzeczy 44-latka, w tym broń palna. W opuszczonej ciężarówce znaleziono także pozostawioną prawdopodobnie przez Fishera notatkę, na której widniała informacje, że pojazd nie chce się uruchomić. Po sprawdzeniu tego, okazało się jednak, że samochód był jednak w dobrym stanie technicznym.
Rodzina zgłosiła jego zaginięcie 4 kwietnia, ponieważ kontakt z Fisherem całkowicie się urwał. Jak informują amerykańskie media, służby były zmuszone do przerwania poszukiwań (w których uczestniczył nawet helikopter ratunkowy), ze względu na pogarszającą się sytuację związaną z rozszerzającą się pandemią koronawirusa.
Aktualnie o pomoc w poszukiwaniach poprosił szeryf hrabstwa Daggett, Eric Bailey, który zajmował się tą sprawą. Wezwał każdego, kto może mieć informacje o miejscu pobytu Fishera o natychmiastowy kontakt z policją hrabstwa. Dodajmy, że wieści o zaginionym trenerze pojawiły się też w mediach społecznościowych - także jego dobrzy znajomi z narciarskiego środowiska liczą na szczęśliwy finał całej sprawy.
Przypomnijmy, że Corby Fisher był trenerem kadry amerykańskich skoczków narciarskich w latach 2004-2006. Wówczas do filarów drużyny ze Stanów Zjednoczonych należeli Alan Alborn i Clint Jones, którzy jednak najlepsze lata mieli już za sobą.
źródło: kjzz.com